18 listopada 2015

Od HakYeona

Wpatrywałem się zamyślony w przestrzeń przed sobą. Podbiegłem do okna. Deszcz. Najlepsza pogoda na przemyślenia. Usiadłem na parapecie, wsłuchując się w muzykę wiatru i kropli. Wyjąłem z kieszeni kartę. Nie zmieniła się ani trochę, nic nowego się na niej nie pojawiło. A szkoda. Przymknąłem powieki. Rzuciłem się biegiem do pokoju. Znaczy ten..... Mojego i Mephistopheles'a. Niestety nie miałem jeszcze okazji, aby go poznać. Wziąłem kartkę i długopis. Zacząłem pisać, co popadnie. Wena pisarska. Później ułożę z tego jakąś sensowną całość. Byłem  nowy w tej szkole i ciągle gubiłem się w plątaninie korytarzy. Każde piętro wyglądało praktycznie tak samo. Zszedłem piętro niżej. Chciałem wybadać, czym różni się od tego, na którym znajduje się mój pokój. Przy okazji wrzuciłem do urny karteczkę ze swoim imieniem i nazwiskiem. Chciałem pójść na ten bal. Może poznam kogoś interesującego? Mniejsza z tym. Na ławce siedziała jakaś skulona postać. To chyba był chłopak, ale nie ręki bym sobie uciąć nie dał. Przykładał do twarzy zakrwawioną chusteczkę. Zaciekawił mnie owy osobnik.
- Ej? Nic Ci nie jest? Może Ci jakoś pomogę?

<ktoś? coś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz