Przerwy były dla słabiaków. Po co komu
przerwa? W końcu gdyby ich nie było, to o wiele szybciej kończyłby się cały ten
dzień nauki. Dogadałem się w ten sposób z wieloma nauczycielami, aby pozwalali
mi zostać w klasie. Nie przeszkadzałem im tylko cichutko siedziałem przy swojej
ławce albo korzystając z ostatnich chwil na dokończenie (lub nawet i zaczęcie)
pracy domowej, która była na następną lekcję, albo grałem. Zwykle grałem. Tak
jak teraz, moje nogi znajdowały się na blacie, krzesło było lekko odchylone, a
ja siedziałem w takiej pozycji i ochraniałem swoją bazę przed hordą świeżych umarlaków.
Nie mam zielonego pojęcia kto zaczął słuchać muzyki na maksa, ale przez ten
błąd ja teraz musiałem się upewniać, aby prowizoryczna brama nie padła przed napierającymi,
gnijącymi ciałami. Oczywiście taka walka nie mogła trwać w wieczność. W końcu
ta prosta zapora padła, a zombie zaczęły szturmować drobny placyk znajdujący
się między czterema budynkami.
Nie za duża przestrzeń, ale minęło dopiero kilka
tygodni od rozpoczęcia apokalipsy. Wyjąłem swoją maczetę i powoli zacząłem
ciachać głowy truposzy. Latały jak arbuzy, a zakrzepnięta krew chlapała jak
galaretka. Spodziewałem się raczej, że pozostanie w ciele, ale cóż. Autorzy
najwidoczniej uwielbiali lać krwią. Niezależnie od tego, autorzy też chyba
kochali zabijać swoich graczów. Już po chwili usłyszałem krzyk w słuchawkach
oznaczający, że moi towarzysze ginęli jak muchy atakowani z każdej strony przez
truposzy. Moje plecy oparły się o ścianę, a ramię nie miało już tyle miejsca do
manewrów. I w tym momencie trupy naparły na mnie jakby co najmniej chciały
wgnieść w ścianę. Nie dało się ruszać, ale one były w stanie gryźć. Oderwana
została część mojego policzka, trupie palce wciskały się w moje oczodoły, kto
inny gryzł mnie po łydce, aż w końcu z rozerwanego brzucha lały się flaki.
- Nosz ku- zacząłem, ale nie dokończyłem.
- Język. - Ostrzegł mnie nauczyciel od
historii.
- Przepraszam - powiedziałem z uroczym
uśmiechem.
- Słaby jesteś~ - usłyszałem nagle za swoimi
plecami. Nawet nie wiedziałem, że ktoś mi przygląda się przez ramię.
- No nie moja wina, że debil z mojej drużyny
postanowił sobie zrobić dico w domku. Tak Stace, do ciebie mówię. - Zaśmiałem
się do znajomej z którą rozmawiałem przez słuchawki podłączone do ręcznej
konsoli.
Wyłączyłem tę rozmowę i zmieniłem grę,
wyjmując przy tym słuchawki z uszu.
- Długo już tak stoisz? - zapytałem, czując
się trochę niepewnie kiedy ktoś tak trzymał się moich pleców. W końcu nie
wiadomo jak ktoś mógłby wykorzystać taką przewagę. Na przykład pociągnąć za
moje odchylone do tyłu i stojące zaledwie na dwóch nogach krzesło. W sumie to
by było dziecinne… Nie?
[Ktoś? Ostrzegam tylko, że gryzę jak zombie za
pisanie moją postacią w swoich odpisach.]
MEPH SOBIE ZAKLEPUJE JAK KTOŚ ODPISZĘ TO ODGRYZĘ MU JĘZYK I ZROBIĘ SOBIE Z NIEGO NASZYJNIK
OdpowiedzUsuńAż korci, żeby odpisać (ale jestem zbyt leniwa, żeby to zrobić xD)
Usuń