Dzisiejszy
W-F, był okropnym, miałam dość. Jedyne o czym teraz marzyłam to o
kąpieli w wannie z letnią wodą, jednak od kiedy mieszkam tutaj, nie
mogłam sobie pozwolić na takie luksusy, jak moczenie się w wannie.
Mozolnym krokiem szłam w stronę szatni. Nagle moim oczom ukazało się coś
dziwnego. Clairie, jedna z dziewczyn z mojej klasy zachwiała się i
zaczęła opadać na ziemię. Podbiegłam w stronę upadającej dziewczyny.
Dzięki Bogu, nie była dużo przed mną.W ostatniej chwili udało mi się ją
złapać. Powoli ułożyłam ją na posadzce. Rozejrzałam się, po korytarzu.
Pod jedną ze ścian stał jakiś młodszy chłopak i z rozszerzonymi oczami
przyglądał się całemu zajściu. Niektórzy ludzie są debilami, zamiast
pomóc czy coś, wolą stać i się gapić.
-Biegnij po nauczyciela, ciołku!- krzyknęłam do niego, a on pędem ruszył
w stronę kantorka wuefisty. Odchyliłam głowę dziewczyny do tyłu, po
czym sprawdziłam czy oddycha. Jej klatka piersiowa w lekko nie
regularnych odstępach czasu, unosiła się i opadała. Dzięki Bogu, chociaż
wolał bym, żeby dziewczyna stała teraz na nogach, niż leżała, ale
chociaż oddycha to najważniejsze. Po paru chwilach koło mnie znalazł się
nauczyciel, klęknął przy poszkodowanej.-Oddycha, to pewnie z przemęczenia, już na zajęciach była blada-powiedziałam do wuefisty. Clairie, powoli otworzyła oczy i zamrugał nimi.
-Wszystko w porządku? Nic ci nie jest?- spytałam się, dopiero teraz odczułam, że cały czas się bałam.
-Chorujesz na coś?- spytał spokojnie nauczyciel, tak jakby moje wcześniejsze pytania nie istaniały.
<Clairie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz