28 listopada 2015

Od Mephistopheles'a C.D: Charlie

-Nie mam pojęcia, kim jest Keima Katsuragi, mówienie mi o tym wszystkim jest zbędne, ponieważ i tak mnie to nie obchodzi. –Stwierdziłem nieco oschlej niż zamierzałem z początku, cóż nie umiałem nawet udawać umiejętności zapoznawania się, acz nie przeszkadzało mi to zbytnio – I… nie mów tak głośno o kartach – Wyszeptałem, pochylając się tuż przy jego uchu, tak blisko iż ktoś niedoinformowany o mych prawdziwych poczynaniach mógłby to wziąć za…chociażby pocałunek w polik. Lecz ja nie dbałem o to, czemu obchodzić miała mnie rzecz tak błacha jak myśli owych owieczek,  z których większość do końca swych dni pozostanie na poziomie pleśni w kubku po niespożytym napoju?
-Po drugie, widzisz tu kogoś kto miałby sprawdzać czy aby na pewno wspominasz o kreskówkach  i komiksach?  Nienawidzę udawać, dlaczego miałbym być kimś kim nie jestem o ile nie chce nim być ? Wiesz, gdy kota nie ma myszy harcują, ta zasada jest luką prawną wszystkich obowiązujących kodeksów. Korzystaj z tego –Zaciągnąłem się przez chwilę mocno, przymykając oczy. Człowiek bogiem być nie mógł, jakby zacięcie nie walczył z tym okrutnym zdaniem nadal pozostawał jedynie plamą na skrawku obrazu. Właśnie, skazą. Dlatego też jakich praw w świecie w którym uważał za swój, a który jego nie był by nie ustawił wszystkie miały tę samą wadę jak ich stworzyciel. O zgrozo, a to tylko zabawa znudzonych swoim nudnym licealnym życiem bakterii którą wszyscy brali zbyt poważnie, lub też zbyt bagatelizowali. Ponieważ, jeżeli dobrze się zastanowimy, nawet mała jednokomórkowa istota zagubiona wewnątrz nas mogła doprowadzić do przeprowadzki. Mianowicie, przeprowadzki trzy metry pod ziemie…albo i nawet cztery. Nagle mą uwagę przykuła plakietka przy jego kluczyku z nadrukiem ,,96’’
- Jak zauważyłem, od dnia dzisiejszego dzielimy razem pokój… - Mruknąłem uraczając jego oczy breloczkiem, na którego końcu zwisał kluczyk z tym samym numerem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz