-Nie mam pojęcia, kim jest Keima Katsuragi, mówienie mi o
tym wszystkim jest zbędne, ponieważ i tak mnie to nie obchodzi. –Stwierdziłem
nieco oschlej niż zamierzałem z początku, cóż nie umiałem nawet udawać
umiejętności zapoznawania się, acz nie przeszkadzało mi to zbytnio – I… nie mów
tak głośno o kartach – Wyszeptałem, pochylając się tuż przy jego uchu, tak
blisko iż ktoś niedoinformowany o mych prawdziwych poczynaniach mógłby to wziąć
za…chociażby pocałunek w polik. Lecz ja nie dbałem o to, czemu obchodzić miała
mnie rzecz tak błacha jak myśli owych owieczek,
z których większość do końca swych dni pozostanie na poziomie pleśni w
kubku po niespożytym napoju?
-Po drugie, widzisz tu kogoś kto miałby sprawdzać czy aby na pewno wspominasz o
kreskówkach i komiksach? Nienawidzę udawać, dlaczego miałbym być kimś
kim nie jestem o ile nie chce nim być ? Wiesz, gdy kota nie ma myszy harcują,
ta zasada jest luką prawną wszystkich obowiązujących kodeksów. Korzystaj z tego
–Zaciągnąłem się przez chwilę mocno, przymykając oczy. Człowiek bogiem być nie
mógł, jakby zacięcie nie walczył z tym okrutnym zdaniem nadal pozostawał
jedynie plamą na skrawku obrazu. Właśnie, skazą. Dlatego też jakich praw w
świecie w którym uważał za swój, a który jego nie był by nie ustawił wszystkie
miały tę samą wadę jak ich stworzyciel. O zgrozo, a to tylko zabawa znudzonych
swoim nudnym licealnym życiem bakterii którą wszyscy brali zbyt poważnie, lub
też zbyt bagatelizowali. Ponieważ, jeżeli dobrze się zastanowimy, nawet mała
jednokomórkowa istota zagubiona wewnątrz nas mogła doprowadzić do
przeprowadzki. Mianowicie, przeprowadzki trzy metry pod ziemie…albo i nawet
cztery. Nagle mą uwagę przykuła plakietka przy jego kluczyku z nadrukiem ,,96’’
- Jak zauważyłem, od dnia dzisiejszego dzielimy razem pokój… - Mruknąłem
uraczając jego oczy breloczkiem, na którego końcu zwisał kluczyk z tym samym
numerem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz