22 listopada 2015

Od Andreas'a

Obudziłem się wcześnie rano, otworzyłem swoje ociężałe powiem i rozglądnąłem się po pokoju. W półprzytomny po wczorajszej imprezie usiadłem na swoim obolałym tyłku...Tylko co ja takiego robiłem..? Ah, głowa tak strasznie mnie bolała, że nie mogłem sobie przypomnieć nawet jak wyglądał barman z którym filtrowałem..Odkryłem się, pierwsze co zobaczyłem to ślad malinek na swoim brzuszku i udzie... Coś czuje, że pewnie w sobie też coś mam... Westchnął i wstałem chwiejnym krokiem kierując się do łazienki. Wziąłem szybki prysznic dokładnie czyszcząc swoje ciało. Otworzyłem szeroko oczy zauważając krew spływającą ze mnie. Skąd ona..? Przecież nie mam na sobie żadnej rany..? Nagle poczułem przeszywający ból z tyłu głowy, zamknąłem powieki sycząc cicho i upadając na kolana. Miałem przed sobą obraz pociętego człowieka, ale czemu?! Czemu ja miałem ten nóż w swojej dłoni!? Nie, przecież...To nie mogłem być ja!
Dlaczego ja to robię i nie pamiętam uczucia, które mi towarzyszyło? Po moich policzkach spływały łzy zmieszane z ciepłą wodą. Poczułem dziwne kłucie w sercu... ~No już, nie płacz, w końcu tak pragnąłeś go pociąć.. Łaknąłeś jego krwi... Jego krzyku i bólu.. - mówił do mnie cichy szept, nie widziałem nawet skąd on dobiegał. Miałem wrażenie, że jest on wszędzie.
-Nie wcale tego nie chciałem..To jest nie prawda...- mruknąłem pod nosem.- On...- nie zacząłem porządnie zdania kiedy rozległo się pukanie do drzwi. - Endi! Wyłaź! Masz 13 minut żeby się ogarnąć!- poinformował mnie głos przyszywanej matki, który po tych słowach zniknął.
Westchnąłem ciężko, szybko się umyłem i podkreśliłem oczy czarną kredką. Wysuszyłem włosy i ułożyłem je dokładnie na emo. Miałem już wcześnie przygotowane czyste ubranie w łazience, tak więc ubrałem je. Czarne rurki, tego samego koloru luźną bluzę z białym napisem "Fu'ck Away The Pain". Upewniłem się czy na szyi nie miałem żadnych malinek, ale na farta nie było. Zadowolony z tego faktu wyszedłem z pomieszczenia i przeszedłem do pokoju. Sprawdziłem co zdążyłem wrzucić do torby, nie była duża, a ja nie miałem dużo ubrań. Wszystko było na swoim miejscu więc wyciągnąłem sztylet spod materaca i schowałem do rękawka bluzy. Założyłem słuchawki na uszy, które były podpięte do telefonu, na lewe ramię torbę z rzeczami, a na drugie torbę z książkami. Wyszedłem z domu puszczając muzykę i odcinając się od świata. Zdążyłem złapać busa, który jechał do szkoły. Facet był zdziwiony moim wyglądem, ale nie komentował tego, zapłaciłem za przejazd mówiąc mu wcześniej gdzie wysiadam i zająłem wolne miejsce. Jechałem dobre trzydzieści minut, wysiadłem na odpowiednim przystanku i wędrowałem dalej piechotą. Gdyby nie mój niski wzrost oberwałbym jakimś patykiem, który pewien chłopak rzucał do jakiegoś kolegi przed terenem szkoły. Popatrzyli po sobie, a potem na mnie, jednak ja uśmiechnąłem się pobłażliwe wysuwając sztylet z rękawa i bawiąc się nim w palcach. Nie rozumiałem tego gestu, który zrobiłem praktycznie nieświadomie. A najlepsze wyobrażenie, że w tej chwili spycham ich pocięte ciała do przepaści~ Nie, nie, nie.. O czym jak do cholery myślę? Westchnąłem cicho, poprosiłem o kluczyk do pokoju kobiety z dużymi cyckami i ruszyłem do niego. Zostawiłem rzeczy na łóżku upewniając się, że z nikim go na razie nie współdzielę. Jak się okazało wszystkie szafki były puste więc położyłem torbę z ciuchami na łóżku i ruszyłem na zajęcia.
Wydrukowałem sobie wcześniej plan zajęć. Usiadłem pod ścianą obok drzwi do sali, schowałem ostrze do rękawa by w razie niebezpieczeństwa móc się obronić. Siedziałem sam, trzymając przy sobie torbę z książkami na dziś, aż nagle ktoś do mnie podszedł.
- Cześć...- usłyszałem pierwsze słowo wypowiedziane męskim głosem przez co z lekka się wzdrygnąłem.
- Siemka...- odparłem niepewnie.

< ktoś coś? chyba się mnie boicie moje myszki hmm? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz