Mimowolnie cicho zachichotałem na jej pytanie.
Całkiem zabawne.
- Och... Napiszę Ci wymowę mojego imienia fonetycznie dobrze?
Doskonale zdawałem sobie sprawę, że niektóre wyrazy w moim ojczystym języku są trudne w wymowie, dla ludzi niemających z nim styczności.
Wyciągnąłem telefon, ponieważ ani kartki, ani długopisu przy sobie nie miałem i napisałem swe imię alfabetem fonetycznym. Podałem dziewczynie telefon. Cicho wyszeptała moje imię, a po chwili powtórzyła je głośniej. Jej wymowa nie jest zła, ale mimo wszystko śmieszy mnie ta sytuacja.
- Prawie idealnie. Dwa o wymawia się jako u. - Poprawiłem jej jedyny błąd. - Przeprosiłbym, za swoje imię, ale to nie moja wina. - zaśmiałem się.
Zachrząkałem poprawiając garnitur i zaraz potem wyciągnąłem w jej stronę dłoń.
- Zatańczysz? - moje kąciki ust lekko się podniosły.
Delikatnie złapałem jej dłoń i zaprowadziłem nas na salę, gdzie od razu położyłem swoją dłoń na jej talii.
Tańczyłem prawie że od dziecka, więc taki taniec towarzyski był dla mnie pestką. Głównie to ja prowadziłem, dziewczyna wydawała się nieco zagubiona lub zawstydzona. Nie jestem w stanie znaleźć odpowiedniego słowa... W każdym bądź razie, przyjemnie się tańczyło. Pamiętam te chwile, gdy partnerka na każdym kroku mnie deptała. Na szczęście Asami ma wyczucie i tego nie robi. Hah, naprawdę mam szczęście. Zawsze i wszędzie.
[Asami? :3]
- Och... Napiszę Ci wymowę mojego imienia fonetycznie dobrze?
Doskonale zdawałem sobie sprawę, że niektóre wyrazy w moim ojczystym języku są trudne w wymowie, dla ludzi niemających z nim styczności.
Wyciągnąłem telefon, ponieważ ani kartki, ani długopisu przy sobie nie miałem i napisałem swe imię alfabetem fonetycznym. Podałem dziewczynie telefon. Cicho wyszeptała moje imię, a po chwili powtórzyła je głośniej. Jej wymowa nie jest zła, ale mimo wszystko śmieszy mnie ta sytuacja.
- Prawie idealnie. Dwa o wymawia się jako u. - Poprawiłem jej jedyny błąd. - Przeprosiłbym, za swoje imię, ale to nie moja wina. - zaśmiałem się.
Zachrząkałem poprawiając garnitur i zaraz potem wyciągnąłem w jej stronę dłoń.
- Zatańczysz? - moje kąciki ust lekko się podniosły.
Delikatnie złapałem jej dłoń i zaprowadziłem nas na salę, gdzie od razu położyłem swoją dłoń na jej talii.
Tańczyłem prawie że od dziecka, więc taki taniec towarzyski był dla mnie pestką. Głównie to ja prowadziłem, dziewczyna wydawała się nieco zagubiona lub zawstydzona. Nie jestem w stanie znaleźć odpowiedniego słowa... W każdym bądź razie, przyjemnie się tańczyło. Pamiętam te chwile, gdy partnerka na każdym kroku mnie deptała. Na szczęście Asami ma wyczucie i tego nie robi. Hah, naprawdę mam szczęście. Zawsze i wszędzie.
[Asami? :3]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz