Spojrzałem na budynek, po krótkiej chwili
opierając się o jego mury. Westchnąłem głęboko przymykając oczy, to nie dla
mnie, z pewnością nie dla
mnie... nie byłem amatorem bali ani żadnych spotkań gdzie uczestniczyła większe
grupa osób, a mimo to stałem tu jak kretyn. Zapaliłem, w lewej ręce trzymając
maskę i prezent dla dziewczyny. Ludzie wchodzili do sali roześmiani i
rozbawieni, wręczając pilnującemu mężczyźnie bilet. Wszyscy ubrani w równie
piękne stroje, szczególnie kobiety które specjalnie na tę okazje dobrały gustowne i kosztowne suknie. Czegoż innego
można spodziewać się było po prywatnej szkole? Zaciągając się
dymem spojrzałem w niebo, mimo dopiero zaczynającego się wieczoru, na niebie
już pojawiały się pierwsze gwiazdy, za to właśnie kochałem tę porę roku. Za
wcześnie pojawiającą się ciemność… Stałem tak jeszcze przez drobną chwilę,
rozkoszując się tytoniem oraz samotnością…tej nocy niestety nie dane mi będzie
zażyć jej zbyt wiele. Otwierając oczy i wyrywając się z zamyślenia, rzuciłem papierosa
na ziemię, zduszając jego żar butem by następnie założyć maskę zakrywającą
górną część twarzy. Przedstawiała ona wizerunek kruka, zwierzęcia które
owiewało swe istnienie otoczką tajemnicy i mroku… oddawało to w pełni istotę
jaką sam chciałem być owej nocy. Poprawiłem krawat i ruszyłem do wejścia
wręczając ,,ochroniarzowi ‘’ bilet by zaraz znaleźć się w środku sali. Wystrój
robił wrażenie, przez chwilę można by nawet pomyślećiż
nie znajduje się na sali do w-fu a na prawdziwym bankiecie w jakimś wytwornym
miejscu, trzeba było przyznać że stanęli na wysokości zadania.
Przez chwilę
rozglądałem się w poszukiwaniu mej partnerki, co prawda widziałem ją tylko raz,
a fakt iż jej twarz zasłonięta była maską nie mógł w żaden sposób niczego
ułatwić, mimo to poznałem ją od razu. Nie kojarzyłem nikogo o podobnych do jej
włosach. To też wystarczyło jedno spojrzenie rzucone w odpowiednią stronę by ją
rozpoznać, maska zajączka. Doprawdy niewinnego stworzenia, lecz i za owieczką
czasem można wilka znaleźć… patrzyłem jak tańczy z jakimś chłopakiem i
pozwalając im jeszcze przez ten krótki moment cieszyć się ową chwilą podszedłem
do nich powoli. Gdy tylko znalazłem się obok i odchrząknąłem poczułem na sobie
morderczy wzrok kobiety. Czy to w domu, czy w jakimkolwiek innym miejscu na
ziemi, najwidoczniej sam fakt istnienia mojej osoby jest w stanie wzbudzać
nienawiść. Dziewczyna jednak opamiętała się, możliwe że tak jak i ja nauczyła
się robić dobrą minę do złej gry gdy ,,tak wypada’’. Odsunęła się od chłopaka,
choć wiedziałem że tak naprawdę nie ma na to najmniejszej ochoty. Zasady były
jednak zasadami i musieliśmy się ich trzymać, złapałem więc ją za rękę i
odciągnąłem w bardziej oddalony od innych kąt sali by wręczyć jej podarek, gdy
zauważyłem że chcę go schować do torebki złapałem delikatnie za jej dłoń.
-Nalegam – Powiedziałem tylko z
lekkim szarmanckim uśmiechem, spojrzała na mnie z zdziwieniem lecz odpakowała
prezent. Było to kwadratowe pudełeczko na biżuterie które po otwarciu ukazało
delikatny naszyjnik, spoiwa zdawały się niemal nie istnieć jakby cały wisiorek
samoistnie tworzył jedność. Na jego końcu połyskiwał kryształ topazu trzymany
szponami kruka o czarnych szafirowych piórach. Wydawała się zaskoczona, więc
korzystając z okazji wyjąłem go z ozdobnego opakowania, zapinając na jej
nieskazitelnej szyj.
- Wiem, że nie jestem tym z którym
chciałabyś spędzić bal, jednak noc ta nazbyt krucha, nie pozwólmy jej odejść,
stań się więc mą księżniczką a ja twym księciem się stanę, byśmy o północy
oddać się zapomnieniu i w swe strony odejść mogli. – To mówiąc uniosłem jej
dłoń, składając na niej delikatny pocałunek. Następnie, gdy w głośnikach
rozbrzmiała nowa piosenka, wsunąłem pudełko do jej torebki i poprowadziłem na
parkiet. Na razie nie mówiła nic, cisza mi nie przeszkadzała, była wręcz
idealna do tańca. Jedną dłoń położyłem nad jej biodrem drugą zaś wsunąłem w jej
rękę zachowując przy tym taki dystans jaki tylko umiałem.
[Saiya?]
[Saiya?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz