21 października 2015

Od YoungMin'a C.D: Saiya‏

W pierwszej chwili, tak właściwie, po prostu nieco go zamurowało. Nieznajoma, dosyć ładna dziewczyna pierwsza odezwała się do niego. Fakt, w poprzedniej szkole posiadał tak zwane siostrzyczki bądź braciszków. Teraz znajdował się w innym kraju, innej lokacji. Ostrzegano go w końcu, że może nie być łatwo zaprzyjaźnić się z kimkolwiek. Tymczasem to ona wyciągnęła rękę jako pierwsza. Jej całość zdawała się być eksplozją uroczych rzeczy. Delikatna cera, zadbane włosy, idealna figura, jasne ubrania jak przystało na młodą kobietę. W pierwszej chwili nie bardzo wiedział co odpowiedzieć. Nie chciał jej nazbyt przerazić swoimi naturalnymi odruchami. Zazwyczaj widząc kogoś tak słodką osobę, chwytał jej twarz delikatnie i właśnie to samo jej mówił, śmiejąc się przy tym. Ale to było w jego ojczyźnie. Tutaj mogli go postrzec za dziwaka, tego nie chciał. Brunetka przedstawiła mu się, postanowił więc zrobić to samo.

- YoungMin, ale lubię kiedy mówi się do mnie Yomi. – zarzucił z typowym dla siebie akcentem.
Ogólnikowo mówiąc, jego angielski wymagał doszlifowania. Chłopak rozumiał praktycznie wszystko, jak i tyle też potrafił powiedzieć, problem po prostu tkwił w jego akcencie. Niekiedy śmiesznym, niekiedy denerwującym. Tym bardziej dla ludzi, którzy pochodzą z tego państwa, bądź mówią w nim perfekcyjnie. Jak wiadomo, dzwonek zadzwonił, dlatego nauczyciel pogonił ich do klasy kiedy tylko Saiya miała już coś powiedzieć. Zrezygnowany przepuścił ją i zajął jakieś miejsce z początku ławek. Końcowe nigdy nie przypadały mu do głowy, bowiem zawsze siedzieli tam najgorsi uczniowie. Nie uczyli się dobrze, a Yomi nie chciał, by to źle wpływało na niego. Spojrzenia innych na sobie, słaby stres i chowanie dłoni do wnętrza rękawów. To nastąpiło po rozpakowaniu się. Kilka kosmyków idealnych włosów rozeszło się, opadając na jego oczy, poprawił je jednak ruchem głowy. Potarł rękoma uda. Nauczyciel, jak było mu wiadomo Charles Dixon, blond włosy spięte w kucyk. Dowiedział się, że to przyjemny mężczyzna, niekiedy nudnie prowadzący lekcje, aczkolwiek nadal przyjazny. Przywitał YoungMina, początkowo dziwnie przekształcając jego imię, nie do końca wiedząc, które z członów jest imieniem, a które nazwiskiem. Szybko się to jednak rozstrzygnęło, co ucieszyło siedemnastolatka. Nie przepadał za przekręcaniem swojego imienia, tylko tyle. W ciągu lekcji zgłosił się kilka razy, rozumiejąc przerabiany materiał. Sama ta godzina minęła zaskakująco prędko. Lubił matematykę, ale bardziej języki obce. Ze stresu przy zapisywaniu czegoś upadł mu kilka razy długopis przerywając ciszę. Towarzyszyły temu lekkie ciarki na plecach. Po opuszczeniu sali, chwycił znikąd poznaną wcześniej dziewczynę za nadgarstek i uśmiechnął się szeroko. Chciał z kimś porozmawiać. Zadziwiająca była jego nagła zmiana humoru oraz postępowanie. Mieli przerwę na rozmowę, pogawędkę, cokolwiek. Nawet drugie śniadanie!
- Nie przeszkadza ci mój angielski? – spytał tak nagle, że miał wrażenie, iż dziewczyna została zbita z tropu.
Faktycznie, był dosyć raptowny. Ukrył dłonie w kieszeniach, zwyczajnie z wyczucia. Jął bujać się z palców na pięty, w przód i w tył przy oczekiwaniu na jakąś odpowiedź.
 
[ Kiedyś się rozkręcę, obiecuję. ]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz