W pierwszej chwili, tak
właściwie, po prostu nieco go zamurowało. Nieznajoma, dosyć ładna dziewczyna
pierwsza odezwała się do niego. Fakt, w poprzedniej szkole posiadał tak zwane
siostrzyczki bądź braciszków. Teraz znajdował się w innym kraju, innej lokacji.
Ostrzegano go w końcu, że może nie być łatwo zaprzyjaźnić się z kimkolwiek.
Tymczasem to ona wyciągnęła rękę jako pierwsza. Jej całość zdawała się być
eksplozją uroczych rzeczy. Delikatna cera, zadbane włosy, idealna figura, jasne
ubrania jak przystało na młodą kobietę. W pierwszej chwili nie bardzo wiedział
co odpowiedzieć. Nie chciał jej nazbyt przerazić swoimi naturalnymi odruchami.
Zazwyczaj widząc kogoś tak słodką osobę, chwytał jej twarz delikatnie i właśnie
to samo jej mówił, śmiejąc się przy tym. Ale to było w jego ojczyźnie. Tutaj
mogli go postrzec za dziwaka, tego nie chciał. Brunetka przedstawiła mu się,
postanowił więc zrobić to samo.
- YoungMin, ale lubię kiedy mówi
się do mnie Yomi. – zarzucił z typowym dla siebie akcentem.
Ogólnikowo mówiąc, jego angielski
wymagał doszlifowania. Chłopak rozumiał praktycznie wszystko, jak i tyle też
potrafił powiedzieć, problem po prostu tkwił w jego akcencie. Niekiedy
śmiesznym, niekiedy denerwującym. Tym bardziej dla ludzi, którzy pochodzą z
tego państwa, bądź mówią w nim perfekcyjnie. Jak wiadomo, dzwonek zadzwonił,
dlatego nauczyciel pogonił ich do klasy kiedy tylko Saiya miała już coś
powiedzieć. Zrezygnowany przepuścił ją i zajął jakieś miejsce z początku ławek.
Końcowe nigdy nie przypadały mu do głowy, bowiem zawsze siedzieli tam najgorsi
uczniowie. Nie uczyli się dobrze, a Yomi nie chciał, by to źle wpływało na
niego. Spojrzenia innych na sobie, słaby stres i chowanie dłoni do wnętrza
rękawów. To nastąpiło po rozpakowaniu się. Kilka kosmyków idealnych włosów
rozeszło się, opadając na jego oczy, poprawił je jednak ruchem głowy. Potarł
rękoma uda. Nauczyciel, jak było mu wiadomo Charles Dixon, blond włosy spięte w
kucyk. Dowiedział się, że to przyjemny mężczyzna, niekiedy nudnie prowadzący
lekcje, aczkolwiek nadal przyjazny. Przywitał YoungMina, początkowo dziwnie przekształcając
jego imię, nie do końca wiedząc, które z członów jest imieniem, a które
nazwiskiem. Szybko się to jednak rozstrzygnęło, co ucieszyło siedemnastolatka.
Nie przepadał za przekręcaniem swojego imienia, tylko tyle. W ciągu lekcji
zgłosił się kilka razy, rozumiejąc przerabiany materiał. Sama ta godzina minęła
zaskakująco prędko. Lubił matematykę,
ale bardziej języki obce. Ze stresu przy zapisywaniu czegoś upadł mu kilka razy
długopis przerywając ciszę. Towarzyszyły temu lekkie ciarki na plecach. Po
opuszczeniu sali, chwycił znikąd poznaną wcześniej dziewczynę za nadgarstek i
uśmiechnął się szeroko. Chciał z kimś porozmawiać. Zadziwiająca była jego nagła
zmiana humoru oraz postępowanie. Mieli przerwę na rozmowę, pogawędkę,
cokolwiek. Nawet drugie śniadanie!
- Nie przeszkadza ci mój
angielski? – spytał tak nagle, że miał wrażenie, iż dziewczyna została zbita z
tropu.
Faktycznie, był dosyć raptowny. Ukrył dłonie w
kieszeniach, zwyczajnie z wyczucia. Jął bujać się z palców na pięty, w przód i
w tył przy oczekiwaniu na jakąś odpowiedź.
[ Kiedyś się rozkręcę, obiecuję. ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz