Schowalem telefon do kieszeni i
podnioslem wzrok na chłopaka, uśmiechnąłem sie w taki sposób, że moje słowa
mogły zabrzmieć sarkastycznie uprzejmie. - Noctis, miło mi - rzucilem ściskając
jego dłoń nie trwało to jednak długo ponieważ musiałem wrzucić zeszyt do
plecaka. Normalnym wręcz było u mnie zapomnienie książki czy też innej ważnej
rzeczy. Poza telefonem i portfelem potrafilem zapomnieć wszystkiego. Tak samo
nie nabylem umiejętności wstawiania rano i cudem było jeśli się nie spóźniłem.
Trochę dziwne jest to, że mimo, że nie umiem wstać przed 8 to nie umiem tez
spać do 10, czy tam leżeć i przewracac się z boku na bok. Na szczęście chłopak
nie zauważył bądź też zignorował mój ton nic nie odpowiadając. - co teraz mamy?
- zapytalem zarzucając plecak na ramie. Wzruszył ramionami, jednak po chwili
odpowiedział na moje pytanie: - Matme. - Kiwnalem głową i ruszylismy wolno w
kierunku klasy. Nie rozumiem po co nam tyle lekcji, dużo lepsze rzeczy mam do
roboty w domu, a tutaj jedynie marnuje swój czas. W klasie rutynowo
zajelismy swoje miejsca i zaczęliśmy rozmawiać o pogodzie, która swoją droga
nie była taka zła. Padało, było zimno, a do tego wiał wiatr. Po prostu cudo.
Najlepszy pretekst by nie wychodzić z domu. - Więc... Mike, masz jakąś
dziewczynę czy coś? Nie wiem, dmuchana lalkę bo masz jakieś skrzywienie
psychiczne?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz