Powoli zaczynały mnie męczyć te wszystkie zadania,
które zdawały się dotyczyć zaledwie spotkań z inną osobą. Absolutnie ni chciało
mi się w kółko je wypełniać. To było jakieś fatum. Jakiś pech mnie
prześladował. Żeby wszyscy w tej szkole mieli tę samą jedną myśl – NIECH IDZIE
NA RANDKĘ czy inne gówno. No ja pierdolę, ile można. Nadmiar takich spotkań też
psuł człowiekowi ochotę na ogólne ich wypełnianie. Z tego powodu postanowiłem trzymać
się swojej rangi bad-boya i cóż, być niegrzecznym chłopcem. Zgniotłem kartkę w
kulkę, a następnie wyrzuciłem ją do śmietnika. Jakiś dzieciak, którego nawet
nie znam nie będzie mi przecież rozkazywał. Komitetu jeszcze słuchać musiałem,
ale jakiegoś Zdzisia czy Krysię z bóg wie której klasy już nie.
Westchnąłem ciężko i wyjąłem telefon z kieszeni.
Mimo, że zaledwie kawałek podłogi dzieliło mój pokój, od pokoju Larsa, byłem zbyt
leniwy, aby teraz wstawać i iść by zapukać do jego drzwi. Korzystając z dzisiejszej
technologii zapytałem go za pomocą sms’a czy planuje udać się na kolację do
naszej stołówki. Byłem właściwie głodny, po tym jak spędziłem karę na przerwie
obiadowej, a później zwyczajnie nie chciało mi się już iść by jeść na szybko.
Właściwie to co za idiota dawał kary na przerwie obiadowej? Rozumiem, że dla
niektórych wyjście w połowie zajęć to obraza majestatu, ale jednak człowiek jeść
musi. Szczególnie, kiedy ten człowiek znowu żyje na słabej diecie…
Jak zwykle nie musiałem długo czekać na odpowiedź
Larsa. Ten chciał wyjść gdzie indziej, ale serio nie chciałem jeszcze iść czy
jechać, a następnie zamawiać, czekać. Wolałem już skorzystać ze szkolnej
stołówki, gdzie wszystko było przynajmniej gotowe. Mój ukochany nerwus nie
stawiał się. Oznajmił, że tam też się uda, a ja zapytałem na wypadek, gdzie
jest. Nie ma co iść oddzielnie, kiedy mieszkamy tak blisko siebie i zmierzamy w
tym samym kierunku. Okazało się jednak, że ten przebywa aktualnie u siebie, tak
więc zwyczajnie wyszedłem z własnego pokoju i oparłem się o ścianę obok swoich
drzwi. Byłem już gotowy, kiedy wysłałem wiadomość Larsowi, tak więc nie
musiałem się o to już martwić.
- No witam – rzuciłem z uśmiechem, gdy już drugi
wyszedł ze swojego pokoju.
- Czekałeś by pójść ze mną za rączkę? – uniósł kącik
ust.
- Ależ oczywiście, i by całować cię po stópkach –
przewróciłem oczami, choć uśmiech nie znikał mi z twarzy.
- Te stopy to sobie daruję – skrzywił się.
- Chodź już – odpowiedziałem, całując go policzek,
a następnie zacząłem kierować się w stronę wyjścia.
Mój towarzysz jak zwykle nie protestował, a ja w
tym momencie sobie coś uświadomiłem, co sprawiło, że postanowiłem się nieco
podroczyć z Larsem. Nie dałem rady powstrzymać uśmieszek, który pojawił się na
moich ustach.
- Mogę być złośliwy dla ciebie – powiedziałem.
- Hę? – zapytał zdziwiony oczywiście nie
rozumiejąc.
- Mi przypada och ten wielki zaszczyt dania komuś
następnego zadania – poinformowałem go.
- Tylko spróbuj – burknął.
- A co mi zrobisz? – zapytałem wesoło.
- Wpierdolę ci.
- Taa? – zaśmiałem się.
W końcu jakoś wątpiłem w jego zdolność walnięcia
mnie. Z pewnością były czyny, za które mogłem sobie zasłużyć na takie
potraktowanie, ale ten czyn nie należał do kategorii wystarczających powodów do
zaliczenia wpierdolu. Nie to by Larsowi zwykle dużo do tego było potrzeba, ale
do mnie najwidoczniej miał swego rodzaju czułość.
- Wątpisz? – zapytał zaczepnie.
- Wątpię – kiwnąłem głową.
- Chyba cię za bardzo rozpieszczam – stwierdził i
zaskoczył mnie pocałunkiem.
Lars rzadko był czułą osobą poza zaciszem naszych
pokoi. Nie to by kiedykolwiek doszło do czegoś więcej prócz drobnych pocałunków
czy muśnięć dłonią. Z tego też powodu zdziwił mnie ten czyn, lecz go nie
odepchnąłem. Odwzajemniłem jego pocałunek z delikatnym uśmiechem i na chwilę go
przytuliłem. Nikogo nie było na korytarzu ani nie było słychać kroków
kierujących się w naszą stronę. Nie trwało to jednak wieczność, co jest raczej
rzeczą oczywistą. Ostatecznie dotarliśmy na stołówkę, gdzie mieliśmy och jakże
romantyczną kolację. Nie ma to jak towarzystwo niemalże każdej osoby ze szkoły.
W sumie jak tak pomyśleć to w pewnym stopniu swoje
zadanie spełniłem. Ale czy ktokolwiek uznałby to za pomyślne wykonanie, tu nie
trzeba było się wykłócać. Zawaliłem, ale zrobiłem to z pełną świadomością. Jak
mam być miły i sprawiać komuś radość, zamierzałem to robić z własnej
inicjatywy. Nie przez to, że ktoś posiada duszę romantyka i wymyślił takie, a
nie inne zadanie.
Czas na wykonanie: 15/01/2018 – 22/01/2018
Treść:
Witaj losowa osobo! Jeżeli już podniosłeś tą
karteczkę, to mam niestety smutną wieść – zostałeś wybrany. Ale nie martw się.
Nie jesteś nowym Jezusem, kolejnym Neo czy czymkolwiek w tym rodzaju. Jesteś
następną ofiary gry w „zadania”. Nie znam zbyt wiele osób, więc zwyczajnie
wetknąłem tą kartkę w pierwsze lepsze drzwi i tak też padło na ciebie. Mam
jednak nadzieję, że moje zadanie spowoduje, że poczujesz silną niechęć, bo
chyba to w zamyśle mieli tworząc tak durną grę. Nawet nie pytaj czemu uważając
ją za durną, sam biorę udział – i tak nie otrzymasz odpowiedzi. A teraz
słuchaj. Twoje zadanie polega na tym żebyś na następnych zajęciach z biologii
poprosił nauczyciela o DOKŁADNE opisanie reprodukcji ludzkiej, rzucając przy
tym, że nigdy w sumie nie skupiłeś się na tym temacie i nie wiesz co i jak.
Jestem w twojej klasie. Będę cię obserwował.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz