15 stycznia 2018

Zadanie: Reiner - Lucas


Powoli zaczynały mnie męczyć te wszystkie zadania, które zdawały się dotyczyć zaledwie spotkań z inną osobą. Absolutnie ni chciało mi się w kółko je wypełniać. To było jakieś fatum. Jakiś pech mnie prześladował. Żeby wszyscy w tej szkole mieli tę samą jedną myśl – NIECH IDZIE NA RANDKĘ czy inne gówno. No ja pierdolę, ile można. Nadmiar takich spotkań też psuł człowiekowi ochotę na ogólne ich wypełnianie. Z tego powodu postanowiłem trzymać się swojej rangi bad-boya i cóż, być niegrzecznym chłopcem. Zgniotłem kartkę w kulkę, a następnie wyrzuciłem ją do śmietnika. Jakiś dzieciak, którego nawet nie znam nie będzie mi przecież rozkazywał. Komitetu jeszcze słuchać musiałem, ale jakiegoś Zdzisia czy Krysię z bóg wie której klasy już nie.
Westchnąłem ciężko i wyjąłem telefon z kieszeni. Mimo, że zaledwie kawałek podłogi dzieliło mój pokój, od pokoju Larsa, byłem zbyt leniwy, aby teraz wstawać i iść by zapukać do jego drzwi. Korzystając z dzisiejszej technologii zapytałem go za pomocą sms’a czy planuje udać się na kolację do naszej stołówki. Byłem właściwie głodny, po tym jak spędziłem karę na przerwie obiadowej, a później zwyczajnie nie chciało mi się już iść by jeść na szybko. Właściwie to co za idiota dawał kary na przerwie obiadowej? Rozumiem, że dla niektórych wyjście w połowie zajęć to obraza majestatu, ale jednak człowiek jeść musi. Szczególnie, kiedy ten człowiek znowu żyje na słabej diecie…
Jak zwykle nie musiałem długo czekać na odpowiedź Larsa. Ten chciał wyjść gdzie indziej, ale serio nie chciałem jeszcze iść czy jechać, a następnie zamawiać, czekać. Wolałem już skorzystać ze szkolnej stołówki, gdzie wszystko było przynajmniej gotowe. Mój ukochany nerwus nie stawiał się. Oznajmił, że tam też się uda, a ja zapytałem na wypadek, gdzie jest. Nie ma co iść oddzielnie, kiedy mieszkamy tak blisko siebie i zmierzamy w tym samym kierunku. Okazało się jednak, że ten przebywa aktualnie u siebie, tak więc zwyczajnie wyszedłem z własnego pokoju i oparłem się o ścianę obok swoich drzwi. Byłem już gotowy, kiedy wysłałem wiadomość Larsowi, tak więc nie musiałem się o to już martwić.
- No witam – rzuciłem z uśmiechem, gdy już drugi wyszedł ze swojego pokoju.
- Czekałeś by pójść ze mną za rączkę? – uniósł kącik ust.
- Ależ oczywiście, i by całować cię po stópkach – przewróciłem oczami, choć uśmiech nie znikał mi z twarzy.
- Te stopy to sobie daruję – skrzywił się.
- Chodź już – odpowiedziałem, całując go policzek, a następnie zacząłem kierować się w stronę wyjścia.
Mój towarzysz jak zwykle nie protestował, a ja w tym momencie sobie coś uświadomiłem, co sprawiło, że postanowiłem się nieco podroczyć z Larsem. Nie dałem rady powstrzymać uśmieszek, który pojawił się na moich ustach.
- Mogę być złośliwy dla ciebie – powiedziałem.
- Hę? – zapytał zdziwiony oczywiście nie rozumiejąc.
- Mi przypada och ten wielki zaszczyt dania komuś następnego zadania – poinformowałem go.
- Tylko spróbuj – burknął.
- A co mi zrobisz? – zapytałem wesoło.
- Wpierdolę ci.
- Taa? – zaśmiałem się.
W końcu jakoś wątpiłem w jego zdolność walnięcia mnie. Z pewnością były czyny, za które mogłem sobie zasłużyć na takie potraktowanie, ale ten czyn nie należał do kategorii wystarczających powodów do zaliczenia wpierdolu. Nie to by Larsowi zwykle dużo do tego było potrzeba, ale do mnie najwidoczniej miał swego rodzaju czułość.
- Wątpisz? – zapytał zaczepnie.
- Wątpię – kiwnąłem głową.
- Chyba cię za bardzo rozpieszczam – stwierdził i zaskoczył mnie pocałunkiem.
Lars rzadko był czułą osobą poza zaciszem naszych pokoi. Nie to by kiedykolwiek doszło do czegoś więcej prócz drobnych pocałunków czy muśnięć dłonią. Z tego też powodu zdziwił mnie ten czyn, lecz go nie odepchnąłem. Odwzajemniłem jego pocałunek z delikatnym uśmiechem i na chwilę go przytuliłem. Nikogo nie było na korytarzu ani nie było słychać kroków kierujących się w naszą stronę. Nie trwało to jednak wieczność, co jest raczej rzeczą oczywistą. Ostatecznie dotarliśmy na stołówkę, gdzie mieliśmy och jakże romantyczną kolację. Nie ma to jak towarzystwo niemalże każdej osoby ze szkoły.
W sumie jak tak pomyśleć to w pewnym stopniu swoje zadanie spełniłem. Ale czy ktokolwiek uznałby to za pomyślne wykonanie, tu nie trzeba było się wykłócać. Zawaliłem, ale zrobiłem to z pełną świadomością. Jak mam być miły i sprawiać komuś radość, zamierzałem to robić z własnej inicjatywy. Nie przez to, że ktoś posiada duszę romantyka i wymyślił takie, a nie inne zadanie.

Czas na wykonanie: 15/01/2018 – 22/01/2018
Treść:

Witaj losowa osobo! Jeżeli już podniosłeś tą karteczkę, to mam niestety smutną wieść – zostałeś wybrany. Ale nie martw się. Nie jesteś nowym Jezusem, kolejnym Neo czy czymkolwiek w tym rodzaju. Jesteś następną ofiary gry w „zadania”. Nie znam zbyt wiele osób, więc zwyczajnie wetknąłem tą kartkę w pierwsze lepsze drzwi i tak też padło na ciebie. Mam jednak nadzieję, że moje zadanie spowoduje, że poczujesz silną niechęć, bo chyba to w zamyśle mieli tworząc tak durną grę. Nawet nie pytaj czemu uważając ją za durną, sam biorę udział – i tak nie otrzymasz odpowiedzi. A teraz słuchaj. Twoje zadanie polega na tym żebyś na następnych zajęciach z biologii poprosił nauczyciela o DOKŁADNE opisanie reprodukcji ludzkiej, rzucając przy tym, że nigdy w sumie nie skupiłeś się na tym temacie i nie wiesz co i jak. Jestem w twojej klasie. Będę cię obserwował.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz