17 grudnia 2017

Zadanie: Lucas- Lars

    Wbrew pozorom, czas w szkole naprawdę szybko leci. Nie ma tu mowy rzecz jasna o całych czterdziestu pięciu minutach lekcji, zwłaszcza języka angielskiego u pana Dane'a, ale o ogóle szkolnego życia. Ledwie odnalazłem swoje miejsce w szkolnej hierarchii i to na naprawdę dogodnej pozycji, a tu kolejny wyścig o karty! Z początku niezbyt się tym przejąłem, ale dzięki Chanowi przypomniałem sobie o niektórych osobnikach, których wyższość rangi stanowi nie lada zagrożenie. Mowa tu oczywiście o Jovelu. Tak czy inaczej, wkrótce ruszyłem na poszukiwanie nowej kasty. Obleciałem chyba całą szkołę, a nawet podwórko, które nie było objęte grą, by upewnić się, że żadnego skrawka papieru wartego uwagi nie przeoczę. W końcu, zmordowany jak nigdy, odnalazłem jedną, która nie była wprawdzie najciekawsza, ale za to dawała względne poczucie bezpieczeństwa, i zarejestrowałem przynależność do nowej kasty. Oficjalnie stałem się królową.
      Co lepsze, moim małżonkiem bynajmniej nie był ten pajac, Dahmer, tylko Chanyeol, z kolei Jovel stał się na dłuższą chwilę marnym jokerem. I kiedy myślałem, że lepiej być już nie może, stało się coś niespodziewanego. W swoim pokoju odnalazłem list od Komitetu, list z "zadaniem".
       -Sukienka?!- rzuciłem z niedowierzaniem, wczytując się w treść listu. Tak, na jutrzejszym czymś w stylu ceremonii pasowania miałem założyć sukienkę jako symbol mojej nowej roli. Mało tego. Miałem palnąć jakąś bzdurę do mojego kastowego męża, Chanyeola. Z łatwością wyobraziłem sobie tę scenę:
       "Królową wita się klęknięciem i pocałunkiem dłoni". Upadłem ze śmiechu na łóżko. Ale numer! A ja myślałem, że to Próżniak jest kartą dla mnie! Ha! Podniecony nagłą wiadomością, pochwyciłem list i wybiegłem z pokoju. Musiałem przecież znaleźć sukienkę!!!
       Udałem się pod drzwi wskazanego pomieszczenia numer 39. Udałem? Ba! Przyleciałem jak na skrzydłach. Z podniecenia wręcz trzęsły mi się ręce, dlatego nim pochwyciłem klamkę, zacisnąłem je na na chwilę i wziąłem głęboki oddech. Zamierzałem się opanować, zanim wkroczę do pomieszczenia, ale nigdy nie należałem do ludzi cierpliwych. Ciekawość wzięła górę i po prostu wparowałem do środka, z rozmachem otwierając drzwi. Ku mojemu zaskoczeniu, panował w nim mrok, jednak coś mi podpowiadało, że pokój był pusty. Nim zamknąłem drzwi, odszukałem włącznik światła i wcisnąłem go bez dłuższego namysłu. Wraz z oślepiającą jasnością moim oczom ukazała się dość przeciętna sypialnia. W zasadzie nie różniła się ona zbytnio od mojej własnej. No może oprócz faktu, że była jednoosobowa, mieściła się na pierwszym piętrze i nie panował w niej totalny chaos, ale poza tym prezentowała się całkiem zwyczajnie.  Zapewne gdybym wszedł do niej w jakichkolwiek innych okolicznościach, stwierdziłbym, że należała do przedstawicielki płci pięknej, nie z powodu panującego tam porządku, ale przede wszystkim tego, co leżało na upchniętym pod oknem łóżku.
       -Mogliby się postarać o coś bardziej oryginalnego- mruknąłem sam do siebie, oglądając dokładnie falbankową suknię o morelowej barwie. Morelowej? Może nie, ale ja się na barwach nie znałem, a z tego co pamiętam, taki właśnie kolor miały morele. Z zaciekawieniem przyłożyłem ją do ciała. Materiał był wyjątkowo gładki, miły w dotyku, jednak nie ulegało wątpliwości, że sukienka była o cal za długa. Gdy jednak przejrzałem się w pobliskim lustrze, stwierdziłem, że nie najgorzej się w niej prezentowałem. Jeszcze bardziej podniecony zwinąłem ją kłębek i, uprzednio zdjąwszy kurtkę, szczelnie ją zawinąłem. W końcu to chyba miała być niespodzianka! Wyjrzałem ostrożnie na korytarz, a nie dostrzegłszy w pobliżu żywej duszy, rzuciłem się biegiem w stronę swojego pokoju.
       -Królową wita się uklęknięciem i pocałunkiem dłoni- wyświergotałem nienaturalnym sopranem, stając naprzeciw Chanyeola. Nowy król zmierzył mnie krytycznym spojrzeniem jeszcze raz od podstarzałych trampków, przez morelową sukienkę aż po plastikowy diadem zdobiący czubek mej głowy, po czym wybuchnął niepohamowanym śmiechem. Nieco się zmieszałem, kiedy upływały kolejne sekundy, a Azjata dalej nie był w stanie się opanować. Niezręcznego charakteru mojego położenia nadawały także niezbyt powściągliwe chichoty zebranej wokół klasy. Nawet moje teatralne westchnięcia nie pomagały w opanowaniu sytuacji. W końcu darując sobie królewską etykietę, sprzedałem małżonkowi kopa w piszczel. Chanyeol zwrócił ku mnie załzawione od śmiechu oczy, po czym zdołał (przynajmniej powierzchownie) spoważnieć.
-Oczywiście- odparł donośnie, po czym przyklęknął na jedno kolano i, delikatnie ująwszy moją dłoń, złożył na niej pocałunek godny króla.

Autor:
 Lucas Kilian
Wykonujący zadanie: Lars Friedrich Schulte
Czas na wykonanie: 17/12/2017-24/12/2017
Treść wiadomości:


Hej hej hej!
wybiła twoja (nie)szczęśliwa godzina! Czas abyś wypełnił misję, którą ci teraz powierzę, w ramach twojego kastowego zadania. Osobiście uważam, że poprawianie humoru naszego otoczenia jest naszym codziennym obowiązkiem! Dlatego też dzięki mnie dostajesz dziś możliwość nadrobienia swojego egoizmu, spowodowanego wymaganiami rangi, poprzez wykonanie iście banalnego zadania. Jako pierwszą jego część, musisz przebrać się w przekonujący strój kurczaka, skomponowany z dostępnych ci materiałów. Następnie masz skierować się w swym nowym odzieniu do stołówki o obojętnej porze, a następnie zaserwować się na tacy niejakiemu Reinerowi, nie pomijając uwodzicielskiego tekstu, tp. "schrup mnie w całości". Wtedy to twoje zadanie dobiega końca i możesz powrócić do tzw. "normalności", z tym, że nie możesz w żaden sposób tłumaczyć swojego zachowania. Wydarzenie może odbyć się bez świadków, czy udziału osób trzecich.
Powodzenia!
Nowa Królowa, Lucas Kilian

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz