10 października 2017

Od: Ryan'a C.D: Alexander

-Hm, pamiętając to co zdążyło się z moim wcześniejszych wężem jakiś czas po kupienia go i zostawieniu dosłownie na jeden dzień samego z rodzicami. Dobrze wiem, że ten skończył by podobnie. Lub zdechł by z głodu patrząc na to, że trochę sobie tu pomieszkam, za szybko bym do nich nie wrócił, a oni nie pałają radością, gdy muszą przebywać z nim w jednym pokoju, a co dopiero gdyby mieli zająć się karmieniem go i ogółem zajmowanie się nim -powiedziałem do chłopaka i stanąłem nad terrarium tak jakbym chciał je przed czymś obronić. W sumie to tak było bo kto wie co może się jeszcze stać, a pozorny zawsze ubezpieczony. Czy coś w ten deseń. Prychnąłem i uśmiechnąłem się pod nosem zdając sobie sprawę z tego, iż oboje perfidnie i bez żadnych ogródek się sobie przyglądamy. Musiało wyglądać to co najmniej dziwnie. Dobrze, że korytarz był pusty i nikt nie widział nas tak stojących w ciszy i patrzący się na siebie. Pomijając już węża nad, którym stałem i też musiałem wyglądać śmiesznie. Niczym jego ochroniarz. Poza tym ciekawe o czym w sumie tak myśli bo wygląda jakby studiował każdy detal mojego wyglądu i ubrania oraz obserwował wszystkie moje ruchy. Koleś, ja mogę sobie na coś takiego pozwolić, ale co do Ciebie to mógłbyś chociaż to trochę ukryć. Jakoś mi to zbytnio nie przeszkadza, ale myślałem, że tylko ja w niektórych przypadkach tak jawnie kogoś obserwuję, a tu na dodatek z bliska.
Chociaż powinienem mu wybaczyć bo fakt faktem ma co oglądać i podziwiać, więc niech się w sumie napatrzy póki może.
 -Ryan Noir, miło poznać -uśmiechnąłem się wręcz mechanicznie i uścisnąłem jego rękę. Ciesz się, że możesz mnie dotknąć i uścisnąć moją dłoń bo to niczym zaszczyt, którego zbytnio już raczej nie dostąpisz. Ten uśmiech, dość sympatyczne nastawienie i gadka aby rozwinąć rozmowę lub chociażby jakoś normalnie odpowiedzieć. Wszystko wyćwiczone i prawie wszystko też udawane. Bo co mnie w sumie obchodzą inni ludzie? Przy tak częstej zmianie otoczenia idzie wyrobić sobie pewne rzeczy, a do innych się przyzwyczaić. Co do ludzi wystarczy być dla nich dość miłym i stwarzać różne pozory. Tak, tyle w zupełności wystarczy. Nie musi być to nawet szczere, lepiej aby też takie chyba nie było bo nie ma co się przyzwyczajać i przywiązywać, tak dla własnego dobra. Poza tym robię to tylko dla dobrego wrażenia i pozorów. Już nie pamiętam kiedy ostatnio tak naprawdę szczerze się uśmiechnąłem czy śmiałem. Uśmiecham się odruchowo i bo może "tak wypada", a śmiech jest często udawany lub da się w nim usłyszeć kpinę czy też wyższość. Później nie ma co się dziwić, że jak ciągle udaję to bez tej maski potrafię być tylko sztywny, wredny lub mówisz jedynie w żartach. -Chodź to się przekonasz -powiedziałem podnosząc z ziemi terrarium i idąc przed siebie
-Czekasz na zbawienie czy specjalne zaproszenie? -rzuciłem do niego widząc, że stoi nadal w tym samym miejscu - Olśnię cię i powiem, że ani tego, ani tego się nie doczekasz -dokończyłem i zacząłem iść dalej. Po chwili usłyszałem jego kroki, a za moment znalazł się już obok mnie. -Tak w sumie to z której jesteś klasy? -rzuciłem pierwszym lepszym pytaniem bo choć do mojego pokoju nie było daleko to jednak mógłbym dowiedzieć się o nim kilku rzeczy i dać coś od siebie -Ja dopiero się tu wprowadziłem, ale to chyba idzie zauważyć. Będąc już pod swoim pokojem chciałem coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili się rozmyśliłem. Po chuj zamykałem te drzwi wiedząc, że zaraz wrócę i nie będę miał wolnej ręki aby ich otworzyć. Klucze mam w prawej kieszeni spodni, ale przecież nie powiem Alexandrowi aby je wyjął. Brzmiało by to raczej zbyt dziwnie, a wystarczy mi już na dziś upokorzeń. Odłożyłem dla tego terrarium na ziemię, sięgnąłem po klucze i otworzyłem drzwi. -259, witam w moim pokoju -powiedziałem popychając drzwi i gestem dłoni zapraszając go do środka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz