Cały poranek przebiegał pomyślnie, wstanie, pościelenie
łóżka, następnie pójście do łazienki by się umyć, oczywiście z czystym
ręcznikiem… Właściwie wszystko szło dobrze do momentu sięgnięcia ręcznika.
Wtedy właśnie nieznajomy mi chłopaczek wbił mi do pokoju bezczelnie, nawet nie
pukając.
-A, czyli to dlatego były otwarte… -Rzucił tępo– 241…hm…
Zmarszczyłem brwi wkurwiony, przez chwilę nie rozumiejąc sytuacji, lecz jak już zrozumiałem podszedłem do drzwi i oparłem się o framugę, naprzeciw gościa, nie wstydziłem się negliżu, czego wszak miałem się wstydzić z takim ciałem?
-Czyżby ta laska z recepcji dała ci zły numerek pokoju, czy to ty jesteś ślepy?
Spojrzał jeszcze raz na klucze, później znów na numer w drzwiach następnie spojrzał na korytarz. Wyglądał jakby nie spał przynajmniej 48 godzin, był na kacu, bądź chociaż naćpany.
- Jebnęło mi się coś z numeracją. 259... w którą to stronę w ogóle idzie?
Mogłem go olać, pieprznąć mu drzwiami przed twarzą i wrócić do porannej
rutyny, jednakże, miałem kartę egoisty i diabeł mnie kusił by zrobić jej na
przekór i pomóc mu ze znalezieniem pokoju. Nie lubiłem gdy ktoś mną rządził a w
tym wypadku egoizm a jakże byłby posłuszeństwem. Więc zastanowiłem się długą
chwilę, w której robienie wszystkim na przekór kłóciło się z tym czy w ogóle mi
się chce. By w końcu zaproponować-A, czyli to dlatego były otwarte… -Rzucił tępo– 241…hm…
Zmarszczyłem brwi wkurwiony, przez chwilę nie rozumiejąc sytuacji, lecz jak już zrozumiałem podszedłem do drzwi i oparłem się o framugę, naprzeciw gościa, nie wstydziłem się negliżu, czego wszak miałem się wstydzić z takim ciałem?
-Czyżby ta laska z recepcji dała ci zły numerek pokoju, czy to ty jesteś ślepy?
Spojrzał jeszcze raz na klucze, później znów na numer w drzwiach następnie spojrzał na korytarz. Wyglądał jakby nie spał przynajmniej 48 godzin, był na kacu, bądź chociaż naćpany.
- Jebnęło mi się coś z numeracją. 259... w którą to stronę w ogóle idzie?
-To… zaprowadzić cię ? –W moim głosie była leciutka nutka niechęci, jednak ona zawsze tam była gdy tylko rozmawiałem z kimś obcym. Nie to że jakaś fobia społeczna czy inne gówno, ludzie po prostu byli w moich oczach głównie debilami.
Nowo poznany ,,kolega’’ patrzył się na mnie, od góry do dołu jakby patrzył na laseczkę w samym staniku po czym wzruszył ramionami. Chwila, czy ja trafiam tylko na pedałów czy tak mi się tylko wydaje?
-W sumie jak już proponujesz. Błądziłem od samego wejścia tu, więc tym razem nie pogardzę małą pomocą
Skinąłem tylko głową
-Poczekaj, ubiorę się –Mruknąłem a w odpowiedzi usłyszałem ,,Okej, w takim razie czekam’’. Znowu czułem na sobie jego spojrzenie, boże czy on w każdego się tak w gapia? Zignorowałem to jednak, albo raczej starałem się zignorować, by następnie wejść w głąb pokoju i sięgnąć po czyściutkie ubrania a następnie przebrać się w łazience. Liczyłem że w między czasie nieznajomy za bardzo się nie rozgości u mnie w pokoju i nie usiądzie na posłanym idealnie łóżku. I moje nadzieje zostały wysłuchane bo stał tylko oparty o framugę, wrzuciłem do kieszeni antybakteryjne chusteczki, założyłem buty i wyszedłem z nim z pokoju, kodując sobie w pamięci by na noc zacząć zamykać jednak pokój, by już nigdy nie mieć w pokoju niezapowiedzianych gości. Szliśmy w ciszy, ja się nie odzywałem, on się nie odzywał, a podróż była za krótka by wymusić we mnie chęć otworzenia ust.
-Jesteśmy na miejscu –Rzuciłem wskazując mu palcem na numerek na drzwiach (całe 18 numerów dalej. )
-Dzięki i tak w ogóle to jestem Ryan –Przedstawił się i wyciągnął do mnie rękę a ja o zgrozo nie wiedziałem jak z tego wybrnąć - Dopiero przyjechałem, więc nie wiem co i gdzie jeszcze jest. No ale przynajmniej już wiem, gdzie mam swój pokój. Zawsze coś
-Wiesz też gdzie jest mój, więc możesz przyjść, to pójdziemy razem na lekcje, byś się nie pogubił, tylko zapukaj tym razem –Uścisnąłem jego rękę zapewniając się na pocieszenie że jest czysta. Dziwne w sumie że w zbliżeniu intymnym druga osoba mnie nie brzydziła a tak na co dzień – problemem dla mnie było podanie ręki. Wracając do mojej propozycji, była grzecznościowa, czasem nawet ja potrzebuję rzucić czymś uprzejmym, gdyż czuję wymóg sytuacji
-Heh, zapamiętam i pewnie zajrzę
Po tych słowach nie pozostało mi nic innego jak pożegnanie się z nim i powrót do pokoju by kontynuować swoją poranną rutynę. Ciekawiło mnie, czy naprawdę zamierza jutro do mnie przychodzić, może tak tylko gadał?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz