16 września 2017

Od Chanyeol'a C.D: Mike

     Nieco zmieszany wbiłem wzrok w podłogę. Zrobiło mi się głupio, a fakt, że nie kojarzę nawet kolegi z klasy wydał mi się niezmiernie żenujący. Mike jednak nie miał mi tego za złe. A przynajmniej tak to wyglądało. Nie wiedziałem, co może siedzieć mu w głowie.
- Niedawno dołączyłeś, prawda? - gdy podniosłem wzrok na chłopaka zobaczyłem na jego twarzy przyjazny uśmiech. - Nie dziwne zatem, że mało kogo kojarzysz. Ale jakbyś potrzebował z czymś pomocy to mów.
- Dziękuję za ofertę... Zapamiętam. - spróbowałem odwzajemnić uśmiech, jednak chyba niezbyt mi to wyszło.
     Przez zmieszanie straciłem pewność siebie. Nie wiedziałem, co powinienem powiedzieć, więc po prostu patrzyłem się na Mike'a, zapewne wychodząc na głupka.
- A... Idziesz na kolację? - zapytał nagle Mike przerywając niezręczną ciszę.
I byłem mu niezmiernie wdzięczny za to pytanie, ponieważ na policzkach zaczynałem czuć niepokojące ciepło spowodowane wstydem. Głupio byłoby spalić cegłę przed prawie nieznajomym.
- W sumie to byłem trochę głodny, więc chętnie pójdę. - uśmiechnąłem się lekko. - Pójdziemy razem?
Mike kiwnął głową, odwzajemniając uśmiech.
- Jeżeli chcesz. Muszę tylko wypożyczyć książkę.
- No to w takim razie poczekam na ciebie przy wyjściu. - odparłem.

     Nie musiałem czekać długo na swojego nowego znajomego. Po niecałych dziesięciu minutach Mike dołączył do mnie i ruszyliśmy w kierunku stołówki. Z racji tego, że obecnie jestem celem, ostatnio moja czujność zaczęła się coraz bardziej wyostrzać. Co prawda miałem gdzieś wszelkie docinki i zaczepki. Nie zwracałem też uwagi na parę siniaków, które w ostatnim czasie pojawiły się na moim ciele. Jednak aktywował się we mnie jakiś ukryty zmysł, który czasem ostrzegał mnie przed mniejszymi lub większymi tragediami. I tym razem to zadziałało, chociaż sytuacja była raczej do przewidzenia.
     Dwójka chłopców, którzy nie tak dawno temu rzucili we mnie piłką do koszykówki, gdy szedłem z Fabienem na stołówkę, najwyraźniej postanowiła się nade mną poznęcać. Brakowało im jednak kreatywności i w kółko robili to samo. Zapamiętali, o których mniej więcej godzinach chodzę na stołówkę i o tych też godzinach czaili się gdzieś w pobliżu. Czasem spotykał ich zawód, gdy pomijałem posiłki i zostawałem w swoim pokoju. Jednak nie zniechęcało ich to i również dzisiaj na mnie czekali.
     Tym razem wymyślili coś nowego, jednak ci uczniowie nie byli szczególnie błyskotliwi. Zapewne chcieli zastawić zasadzkę, jednak ich kamuflaż zawiódł. Jeden z nich schował się w krzakach, prawie przy wejściu do stołówki, a drugiego tym razem nie było widać. Wyglądało na to, że ten pierwszy czekał z wiadrem, najpewniej pełnym wody. Szliśmy z Mike szybkim tempem, więc uczeń musiał równie szybko działać, jeśli chciał mnie oblać.
     Nie przewidział jednak, że się zatrzymam i zbytnio się pospieszył. Wyciągając rękę zdążyłem też zatrzymać Mike'a, dzięki czemu woda wylana z wiadra rozlała się przed nami, a nie na nas. Obcy uczeń zaczął mnie wyzywać, ale to zignorowałem. Spojrzałem na Mike'a i odsunąłem od niego rękę.
- Wybacz, że tak nagle cię zatrzymałem, ale sam rozumiesz... Nie chciałem, żeby nas oblał.
- Dziękuję. - uśmiechnął się. - Akurat powoli kończy się wydawanie jedzenia, więc będzie mniej ludzi, to może będziesz miał więcej spokoju.
Wzruszyłem ramionami, ale również lekko się uśmiechnąłem.
- Jako cel muszę to znosić i to zaakceptuję, więc jest mi to obojętne. Na dodatek akurat ci uczniowie nie są szczególnie szkodliwi, brakuje im trochę rozumu. - zaśmiałem się. - Ale chwila spokoju i tak będzie miłą odmianą. - dodałem cicho.
     Weszliśmy na stołówkę i oboje zabraliśmy się za wybieranie jedzenia. Nie miałem ochoty na nic konkretnego, więc wziąłem pierwszą lepszą sałatkę warzywną, trochę kanapek i herbatę. Chociaż ludzi było faktycznie mało, poszedłem przodem, żeby zająć miejsce. Usiadłem przy jednym z wielu wolnych stolików i czekałem na swojego nowego towarzysza, który dołączył do mnie po krótkiej chwili.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz