Wszyscy od rana trąbili o rutynowych kontrolach
pokoi. Wiadome o tym było chyba od tygodnia, może nawet i dłużej. Informacje
wisiały na drzwiach frontowych do dormitoriów, a i tak wszyscy zdawali się być
nagle zaskoczeni, że ten dzień nastał. Skoro na co dzień nie umieją utrzymać
porządku w pokoju, to mogli ustawić sobie przypomnienie w kalendarzu. Zresztą.
Jak można nie utrzymywać porządku w pokoju? Jest to miejsce, w którym się
spędza choćby i całą noc. Wdychasz to wszystko, dotykasz… Wzdrygnęło mnie na
samą myśl. Nie rozumiałem po prostu jak niektórzy byli w stanie żyć w
niektórych warunkach. Nawet jakbym dzielił pokój z kimś, kto nie umie nawet
przetrzeć kurzu… Nie. Nie dzieliłbym pokoju z kimś takim. Jak najszybciej bym
się przeniósł. Jak dobrze, że Meph chociaż jest normalny pod tym względem.
Poprawiłem kurtkę i już miałem podejść do drzwi skrzydła męskiego, kiedy to
zauważyłem zbliżającą się Naomi. Podszedłem do niej i nagle się uśmiechnąłem,
widząc jak coś rusza się pod jej bluzą. Uniosłem lekko brew, zastanawiając się
czym jest istotka kryjąca się pod bluzą Naomi, lecz ta sama udzieliła mi
odpowiedzi.
- Nie komentuj nawet. Próbuję przemycić psa do
szkoły… - powiedziała, próbując utrzymać stworzonko. Widać nie do końca było
zadowolone z takiego traktowania.
- Dobra, pomogę ci. Ale umieram z ciekawości, więc
jak tylko dostaniemy się do środka, to mi wszystko opowiesz – powiedziałem, nie
tracąc uśmiechu i wskazałem w stronę dormitorium męskiego. – Jeśli się nie
mylę, Richie już sprawdził mój pokój i jest piętro wyżej. Nie zauważy twojego
przemycania psiaka ani mojego przemycania twojej osoby. No chyba, że chcesz
zaryzykować i spróbować zakraść się do ciebie.
Naomi westchnęła, lecz ja nie rozmyślałem nad
sensem tego czynu, gdyż po chwili powiedziała, abym prowadził. Kiwnąłem głowa i
otworzyłem drzwi do męskiego skrzydła, po czym zacząłem z nią kroczyć wzdłuż pierwszego
korytarzu prowadzącego do schodów.
- To jak, skąd go wzięłaś? – zapytałem, nie
wiedząc, czy zabrała go z domu, czy też może komuś obiecała zaopiekować się
nim, czy tym podobnym. Było wiele opcji.
- Raczej znalazłam koło śmietnika –
odparła, wciąż próbując uspokoić psiaka pod bluzą.
- Co zamierzasz z nim zrobić? – zadałem kolejne
pytanie. W końcu byłem ciekawski z natury.
- Nie mam bladego pojęcia, ale najpierw przyda mu
się porządna kąpiel – odparła, a ja kiwnąłem głową zgadzając się z nią. Czuć
było małego nawet stojąc obok Naomi.
Otworzyłem drzwi do pokoju za pomocą swojego
elektronicznego klucza i wszedłem do środka z moją towarzyszką. Nie ryzykując,
zamknąłem za nami drzwi, aby się upewnić, że nikt niczego nie zauważy. Niezłe
kłopoty bym pewno miał, za wpuszczenie kobiety oraz psa do swojego pokoju…
Trochę brzmi jak dziwny wstęp do porno. Nie. Stop. Zły mózg. Od kiedy to ja
zacząłem mieć takie myśli? Pokręciłem głową i podszedłem do biurka, na którym
leżał dokument potwierdzający, że pokój jest utrzymany w czystości i nic nie
jest zniszczone, ani nie posiadają żadnych nielegalnych przedmiotów. Oj by się
zdziwili, jakby jednak przeszukali dokładniej pomieszczenie. Tu bardziej mowa
była o części należącej do współlokatora…
- Dobra, jednak już sprawdzili nasz pokój. Można
otworzyć spa dla czworonoga – powiedziałem z uśmiechem i spojrzałem Naomi.
Ciekaw byłem co to za psiak, młody czy stary… No i czy nie zakicham się przy
nim na śmierć. Alergia mimo wszystko nie pozwalała na kontakt z futrzakami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz