Spojrzałem na Paszę jak na idiotę, marszcząc przy tym brwi, ale w końcu nie
wytrzymałem i parsknąłem śmiechem.
-To chyba oczywiste –Rzuciłem, odkładając na bok broń
-Nie spodziewałem się, że stałeś się aż taką pizdą –Pokręcił głową z
niedowierzaniem po czym zaśmiał się gorzko, nie rozumiejąc aluzji.
-Chodzi ci o to, że nie spodziewałeś się że mogę być z facetem? –Zapytałem,
zerkając na Mike’a, cieszyłem się w sumie, że tak dobrze sobie tu poradził, już
miałem go zawołać do nas, kiedy następne słowa Jurji’a stanęły mi kością w
gardle.
-Bardziej o to, że dasz się komukolwiek pierdolić –Wyciągnął paczkę fajek, ale
schował ją od razu, nieodpalając ani jednego, nie czekałem długo z reakcją, przypierdoliłem
mu w tył głowy z impetem.
-Popierdoliło cię chyba! – Warknąłem lekko podirytowany, chociaż
gdzieś tam, przez styl bycia mojego przyjaciela, igrało też we mnie
rozbawienie.
-J-Jeszcze nie ten etap? - Zająknął się ze śmiechu, po czym zaczął
rechotać rozmasowując potylicę. Sam po raz kolejny, nie umiałem przy nim
powstrzymać śmiechu.
-Ty się śmiej kretynku, a ten chłopaczek potrafi więcej niż nie jedna laska
-Skąd wiesz? – Uniósł znacząco brwi i kisnął dalej, na co rzuciłem już
jedynie
-Ej, Paszuś , ty się tak nie interesuj moja mordeczko co? –Poklepałem go po
tych słowach po poliku i odszedłem do Mike’a. Jedyną reakcją mojego
przyjaciela, było wzruszenie ramionami, by dalej się szczerzyć. Gdy teraz tak
na niego patrzyłem, to odnosiłem głupie wrażenie, że nic a nic się nie zmienił.
Pomimo dołączenia do wojska, nadal był tym samym dzieciakiem co kiedyś, ale to
właśnie był atut mojego Jurji’a i nie chciałbym tego zmieniać.
-Muszę chyba częściej cię zabierać na strzelnice, bo widzę, że wyszedłeś z
wprawy –Stwierdziłem, patrząc na drżące ręce Mikiego.
- Brakuje mi siły po prostu... – Usłyszałem w odpowiedzi i uśmiechnąłem się do
swojego chłopaka, nie zwracając uwagi na jego zawstydzony ton.
- To może masz ochotę zacząć chodzić ze mną na siłownie, co kotek? –
Zaproponowałem by natychmiast otrzymać negatywną odpowiedź
- Mam za dużo nauki, by dodać jeszcze coś do swoich zajęć... Poza tym jakoś nie
widzę siebie na siłowni –Widząc jak zaczyna się stresować samą rozmową na ten
temat, odpuściłem, westchnąłem i poczochrałem go po głowie by zawołać po
tym Paszę.
-To co? Wracamy nie? Po drodze możemy jeszcze wstąpić w jedno miejsce to
wypijemy wieczorem-Mimo że mieszkałem tu krótko, zdążyłem już poznać sklepy i
bary gdzie alkohol sprzedawano nieletnim, w końcu przed poznaniem Mike’a życie
towarzyskie prowadziłem aktywne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz