11 lutego 2017

Od Saszy C.D: Jurij


       Spojrzałem na Paszę jak na idiotę, marszcząc przy tym brwi, ale w końcu nie wytrzymałem i parsknąłem śmiechem.
       -To chyba oczywiste –Rzuciłem, odkładając na bok broń
       -Nie spodziewałem się, że stałeś się aż taką pizdą –Pokręcił głową z niedowierzaniem po czym zaśmiał się gorzko, nie rozumiejąc aluzji.
       -Chodzi ci o to, że nie spodziewałeś się że mogę być z facetem? –Zapytałem, zerkając na Mike’a, cieszyłem się w sumie, że tak dobrze sobie tu poradził, już miałem go zawołać do nas, kiedy następne słowa Jurji’a stanęły mi kością w gardle.
       -Bardziej o to, że dasz się komukolwiek pierdolić –Wyciągnął paczkę fajek, ale schował ją od razu, nieodpalając ani jednego, nie czekałem długo z reakcją, przypierdoliłem mu w tył głowy z impetem.
       -Popierdoliło cię chyba! – Warknąłem lekko podirytowany, chociaż gdzieś tam, przez styl bycia mojego przyjaciela, igrało też we mnie rozbawienie.
       -J-Jeszcze nie ten etap? -  Zająknął się ze śmiechu, po czym zaczął rechotać rozmasowując potylicę. Sam po raz kolejny, nie umiałem przy nim powstrzymać śmiechu.
      -Ty się śmiej kretynku, a ten chłopaczek potrafi więcej niż nie jedna laska
     -Skąd wiesz? – Uniósł  znacząco brwi i kisnął dalej, na co rzuciłem już jedynie
     -Ej, Paszuś , ty się tak nie interesuj moja mordeczko co? –Poklepałem go po tych słowach po poliku i odszedłem do Mike’a.  Jedyną reakcją mojego przyjaciela, było wzruszenie ramionami, by dalej się szczerzyć. Gdy teraz tak na niego patrzyłem, to odnosiłem głupie wrażenie, że nic a nic się nie zmienił.
     Pomimo dołączenia do wojska, nadal był tym samym dzieciakiem co kiedyś, ale to właśnie był atut mojego Jurji’a i nie chciałbym tego zmieniać.
     -Muszę chyba częściej cię zabierać na strzelnice, bo widzę, że wyszedłeś z wprawy –Stwierdziłem, patrząc na drżące ręce Mikiego.
     - Brakuje mi siły po prostu... – Usłyszałem w odpowiedzi i uśmiechnąłem się do swojego chłopaka, nie zwracając uwagi na jego zawstydzony ton.
     - To może masz ochotę zacząć chodzić ze mną na siłownie, co kotek? – Zaproponowałem by natychmiast otrzymać negatywną odpowiedź
     - Mam za dużo nauki, by dodać jeszcze coś do swoich zajęć... Poza tym jakoś nie widzę siebie na siłowni –Widząc jak zaczyna się stresować samą rozmową na ten temat, odpuściłem, westchnąłem i  poczochrałem go po głowie by zawołać po tym Paszę.
    -To co? Wracamy nie? Po drodze możemy jeszcze wstąpić w jedno miejsce to wypijemy wieczorem-Mimo że mieszkałem tu krótko, zdążyłem już poznać sklepy i bary gdzie alkohol sprzedawano nieletnim, w końcu przed poznaniem Mike’a życie towarzyskie prowadziłem aktywne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz