Nie wiem czy miał racje mówiąc, że było mi
ciężko. Byłem sobie sam winien wielu rzeczy i sam powinienem sobie w końcu z
tym poradzić, a nie ciągle udawać ofiarę losu. Tylko byłem ciężarem dla Saszy,
a jednak się do niego przywiązałem i nie byłem w stanie go opuścić. Byłem mu
winien chociaż wytłumaczenie, a jednak bałem się, że mnie znienawidzi. Nie
chciałem by uznał mnie za obrzydliwego… Co jak mnie wtedy zostawi? Byłem po
prostu egoistyczny i nie umiałem tego zmienić.
- Jestem naiwny i zbyt łatwo się przywiązuję do
innych… Myślałem, że może w końcu komuś na mnie zależy. Tak bardzo wtedy
potrzebowałem drugiej osoby. Byłem wtedy w stanie nawet… - wziąłem głębszy
wdech na uspokojenie się. – Pozwoliłem mu na stosunek. Z początku był delikatny
i ostrożny, a potem zaprosił swojego ”kolegę” i skończyło się na tym… Że zrobił
ze mnie dziwkę. Ja nie chciałem ci tego mówić bo… Pewno myślisz, że jestem
obrzydliwy.
- Nikt cię już nigdy nie skrzywdzi. Jeżeli ktoś
chociażby cię dotknie, to go zabiję. Nie musisz się już niczego obawiać –
powiedział czule i mnie pogłaskał. - Najchętniej bym mu teraz obił ryj za to co
ci zrobił. To on jest obrzydliwy.
Nie spodziewałem się tego rodzaju odpowiedzi.
Sądziłem, że uzna mnie za odrażającego i nie będzie chciał więcej choćby
przebywać w moim towarzystwie. Że nazwie nasz związek pomyłką i wyjdzie,
zostawiając mnie samego. Byłem na to gotów. Podejrzewam, że w pierwszej chwili
by mnie to nie tknęło tak mocno, bo to przecież było oczywiste. Choć nie wiem
czy bym sobie poradził z takim odepchnięciem i bym się obwiniał za wszystko. A
jednak Sasza postanowił mnie zaskoczyć.
- Nie chciałbym, aby coś ci się stało z mojej winy…
Nie warto iść z tego powodu do więzienia – powiedziałem cicho. Nie wybaczyłbym
sobie, gdyby Sasza został zaaresztowany z powodu takiej bzdury.
- Z twojego powodu, bardzo – odpowiedział pewnym
tonem.
- I zostawiłbyś mnie samego wtedy? – odchyliłem
głowę, aby spojrzeć na niego.
Kiedy Sasza westchnął, poczułem jak mój żołądek
się zaciska. Zacząłem się obawiać, że powiedziałem coś złego, lecz
powstrzymałem się przed przeproszeniem jego. Wolałem spróbować nad tym
zapanować. W zamian wstałem z jego kolan, aby móc odwrócić się w jego stronę i
w ten sposób usiąść przodem do niego. W tej pozycji znajdował się on teraz
między moimi nogami. Luźno zawiesiłem ramiona, krzyżując nadgarstki za jego
karkiem i ułożyłem głowę na jego ramieniu, wtulając się w niego w ten sposób.
Odczułem ulgę, kiedy ten również mnie przytulił i pocałował.
- Chcę byś wiedział, że jesteś piękny –
powiedział.
Nie wiedziałem jak odpowiedzieć na to wyznanie. Mój
umysł nagle opuściły wszelakie myśli i pozostał pusty pokój. Pierwszy raz
odczuwałem taki spokój i było mi z tym dobrze. Wtuliłem się mocniej w niego,
chcąc się upewnić, że jest tu ze mną i nie zamierza mnie zostawić.
- Nie opuścisz mnie… Prawda? – zapytałem pół
szeptem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz