28 lutego 2017

Od Naomi C.D: Charlie


Obu stron? - spytałam samą siebie- No niech będzie. -mruknęłam
- Ratuje nas to przed kolejną walką... - powiedział jakby w zamyśleniu
-Jeśli by pewnie chodziło o kolejną walkę, ale tą wirtualną, byś pewnie cały dzień mógł toczyć takie potyczki. Ciekawe jak jesteś w tym dobry… Bo w sumie nigdy nie grałam z tobą.
- Gdybyś miała konsolę i jakąś grę, którą ja mam, to moglibyśmy się przekonać - powie z uśmiechem
mogłabyś się przekonać
-Brat kiedyś grał, a raczej nadal gra w różnego rodzaju gierki. Może by się coś znalazło
-Ano może - kiwnie głową
***
Ciepła woda spływała po całym ciele, również nie omieszkałam zmoczyć włosów, które zdążyły się lekko przetłuścić. Po krótkim prysznicu i dość dokładnym wysuszeniu włosów które związałam w dokładnego koka, wyszłam z pomieszczenia. Jak się domyśliłam Charlie już czekał i idealnie zdążyliśmy na kolejną lekcje, która minęła dosyć szybko. Po zajęciach postanowiłam wybrać się na małe zakupy i trochę pospacerować.
Gdzie są te przeklęte słuchawki. Przeszukałam już chyba wszystkie możliwe kieszenie w poszukiwaniu tej właśnie rzeczy. Chciałam sobie tylko umilić czas słuchając muzyki. Jak na złość… Skręcając w kolejną z uliczek i przechodząc koło śmietników usłyszałam cichy pisk. Z początku myślałam, że mi się przesłyszało, jednak się myliłam. Coś mnie podkorciło aby zajrzeć koło śmietnika i co tam zobaczyłam, trochę mnie zmurowało. Małego wyrzuconego szczeniaka. Kto jest takim głupcem robiąc takie rzeczy. Pomyślmy zostawić go nie zostawię, nie potrafiłabym nawet. Jego oczka są zbyt słodkie… Jakby go tu przemycić do szkoły, bo oczywiście na teren szkoły nie można wnosić psów. Jako, że miałam dość luźny sweter mogłam go włożyć pod niego.
-No dobra choć malutki- Nie potrafiłam ocenić zbytnio jak wyglądał, bo był cały brudny, jednak można było zauważyć, że jest koloru szarego, albo białego.- Fuj ale śmierdzisz, sam twój zapach zdradzi mnie, że przemycam cię do szkoły.- Dobrze, że szczeniak nie piszczał już bo ciężko by mi było go wnieść na teren szkoły. Włożyłam go pod bluzę,( coś czuje, że ciężko będzie mi ją doczyścić) i ruszyłam w stronę szkoły. Mały zbytnio nie protestował chyba był za bardzo przestraszony.
Wszystko szło gładko dopóki nie znajdowałam się już na terenie, a mały nicpoń nie zaczął się wiercić i popiskiwać.
-Bądź cicho…
Jednak najgorsze przyszło dopiero, kiedy okazało się, że robią rutynową kontrolę pokoi dziewczyn. Niech to szlag. Nie wiem czy na szczęście czy na nie szczęście spotkałam Charlesa, która spojrzał na mnie pytająco. Co jak co ale, musiało to wyglądać przezabawnie, jak coś wierciło mi się w środku a ja to próbowałam utrzymać.
-Nie komentuj nawet. Próbuje przemycić psa do szkoły…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz