23 stycznia 2017

Od Charliego C.D: Dean

Kto by pomyślał, że proste oblizanie ust mogłoby być odebrane przez niego za prowokację. Wyglądało na to, że był on niezwykle delikatny pod względem wzrokowych stymulacji. Przy choćby drobnym dotknięciu może by jeszcze inaczej zareagował. Kto wie? Ja, jednakże nie zamierzałem przesadzać i go obmacywać. Zwyczajnie nie przystało wykonywać taki czyn, szczególnie wobec osoby, którą się dopiero poznało. A jednak bywali tacy, którzy byli niezwykle fizyczni przy nowych przyjaciołach.
- To co, masz jeszcze jakieś pytania? – zapytałem i upiłem łyk soku.
- Pytania? A propos czego? – odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Szkoły, kasty, okolicy. Cokolwiek – zaoferowałem. Jak chciałem to jednak potrafiłem być pomocy. Ponadto jako król powinienem pomagać swoim poddanym.
- Nie, raczej nie. Jakoś samo wyjdzie, no nie? Ale za to możesz mi coś powiedzieć o sobie. - powiedział wskazując czubkiem butelki na mnie i wylał przy tym parę kropel na swoją tackę.
Zawsze miałem problemy z tego typu pytaniami. Nie wiedziałem po prostu, co mówić. Łatwiej mi było jak ktoś zadawał konkretne pytania. Wtedy odpowiedzi z łatwością wskakiwały do mojej głowy. A same mówienie wszystkiego, co się wie? Większość może być nudna, cześć nie związana z tematem, a i całość byłaby strasznie krótka. Z kolei próba wyrzucenia najważniejszych informacji zniszczyłaby tylko sens rozmowy. Bo to w końcu tak jak pójść do szkoły i dostać dyplom. A gdzie uczenie się i poznawanie?
- Wiesz już, że jestem królem. Moj wiek jest oczywisty, 18 lat. Pochodzę z Anglii... Co jeszcze możesz chcieć wiedzieć? – podałem na wstęp. Miałem jednak nadzieję, że ten zada choć jedno konkretne pytanie.
- Nie mówię "kim jesteś" tylko "jaki jesteś" – powiedział, podkreślając słowo "jaki". To pogarszało sytuację.
- Nie lepiej odkryć to samemu z czasem? Nie możesz mieć wszystkiego podane na tacy – udałem oburzenie i dopiłem swój sok.
- Człowiek nigdy nie jest taki jaki się opisuje. To tylko coś co chce by ludzie w nim widzieli. Jakim chce być odbieranym – starał się wytłumaczyć swój punkt widzenia, co tylko mnie bardziej zakręciło.
- Człowiek jest przy każdym inny. Nie da się wprost opisać – odparłem.
- Mimo to ludzie siebie opisuja, "jestem miły, pomocny" bla bla bla – podał przykład.
- Jestem uzależniony od gier, wiec często nieobecny – rzuciłem pierwsze, co przyszło mi do głowy i westchnąłem.
Trochę zaczynałem się czuć jak podczas jakiegoś spotkania z psychologiem. ”Opowiedz mi o sobie” pada chyba zwykle takie pytanie, a ty wylewasz wodospad myśli opisując jaki jesteś. W takim przypadku zapewne było to łatwiejsze dla psychologa. Mógł się dowiedzieć, co siedzi w głowie takiej osoby. Ale przy zwykłej rozmowie z drugą osobą… Czy był temu jakiś sens? Aż tak był zainteresowany tym jak ja sam siebie widzę? Może jeszcze chce ustalić, czy jestem egoistyczny i spoglądam na siebie w narcystyczny sposób? Cóż. Nieważne jak często słyszałem, że jestem zbyt pewny siebie, moim zdaniem do egoisty czy narcyza było mi daleko.
- Jestem cholernie idealny, wiec często denerwuje ludzi - powiedział z szelmowskim uśmieszkiem, również dzieląc się swoją opinią na własny temat.
- A mnie trudno zdenerwować – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. - Zobaczymy czy tobie się to uda.
- Daj mi tydzień, kujonku – powiedział tonem przepełnionym pewnością siebie.
Nie spotkałem się jeszcze z osobą, która otwarcie by wyznała, że jest irytująca i dobrze się z tym czuła. Najwidoczniej chłopak nie do końca przejmował się swoim otoczeniem, co w sumie w moich oczach nie było negatywną cechą. Ciekawiło mnie zaledwie, że w tej szkole pełnej lizodup i osób chcących się przypodobać innym, nagle spotykam coraz więcej osób, które się tym nie przejmują. Wpierw Mephiś, teraz ten chłopak.
- To może zakład? – zaoferowałem. Chyba zaczynam powoli dążyć do uzależnienia od hazardu. Może znajdę kogoś do grania w pokera?
- To zależy czy masz coś ciekawego do zaoferowania – padła oczywista odpowiedz. Chyba nikt nie wchodził w zakłady w ciemno, bez możliwości zdobycia dobrej wygranej.
- To zależy co cię interesuje – dałem mu wolną rękę.
- To ty zaproponowałeś zakład. Interesuje mnie rywalizacja o jakąś ciekawą nagrodę – dalej nie pomagał.
- Wybierzmy sobie je nawzajem. Jeśli wygram zakład, czyli nie zdołasz mnie zdenerwować, to... – zacząłem się zastanawiać, choć to było trudniejsze niż myślałem. – Będziesz musiał przejść przez korytarz w samych bokserkach.
Pomysł niby słaby, nie mogłem w końcu wykombinować niczego lepszego. Ale skojarzyło mi się z jednym wierszem, który musieliśmy zinterpretować na angielskim. Mówił on o kobiecie, która chcąc by jej mąż lord jakiś tam przestał być okrutny dla swych ludzi, zgodziła się przejechać nago na koniu. Nie zamierzałem, jednakże zmuszać nowego znajomego z klasy do spacerowania nago. Nie byłem aż tak bezdusznym królem i nie zamierzałem go zmuszać do czegoś niekomfortowego. Zresztą, widać było, że nie przegiąłem, bo chłopak szybko się zgodził. Po chwili również i powiedział, co on by chciał w zamian, gdyby to jemu przypadła wygrana. Miałbym namiętnie pocałować Mephiego przy wszystkich ludziach z klasy, bez mówienia mu o zakładzie. Nie zawstydzało mnie to zbytnio, choć mogło to tak wyglądać. Po prostu uznawałem, że tego rodzaju czułości powinny się dziać za zamkniętymi drzwiami, a nie wśród ludzi, niezależnie od płci, orientacji czy innym.
- Dobra – wyciągnąłem przed siebie dłoń, aby zakład był oficjalny, po czym go ponagliłem, aby nie miał szans na zrezygnowanie – przydałoby się ruszyć już na zajęcia.

3 komentarze:

  1. No bardzo ciekawa historia, zazwyczaj tak czasem bywa. No ja byłam w podobnej sytuacji. O pomoc musiałam poprosić adwokata, bo sytuacja wymknęła mi się spod kontroli. Na szczęście adwokat bardzo dużo zdziałał i pomógł mi rozwiązać nie ciekawą sytuacje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakład dwóch osób nie jest szynnem prawnym, póki onie strony nie podpiszą jakiegoś dokumentu, więc nie do końca rozumiem po co pomoc adwokata. Chyba, że ktoś trochę przesadził w zabawie.

      Usuń