Wreszcie
nastał piątek. Trzy dni do Halloween. Kaito chodził w kółko na placu przed
szkołą czekając na przyjazd rodziców. Było dość wcześnie, więc do śpiewu ptaków
akompaniował tylko odgłos jego kroków i toczących się kółek walizki. Obok niego
na swojej torbie siedziała Cari i ze współczuciem patrzyła na podekscytowanego
brata. Dziś był ten dzień. Ten, w który co roku lecą do Japonii, głównie po to,
żeby odwiedzić matkę Azjaty. Tym razem jednak dodatkowym z celi był jeszcze
występ - przysługa, którą Kai miał oddać kobiecie, która się nim zajmowała
przez blisko pół roku. Ta sztuka była rzeczą, którą najbardziej się denerwował.
W tegoroczne wakacje, gdy odwiedził panią Yukimurę, która dobrze wiedziała, że
zawsze przylatuje do Japonii co roku i to w ten sam dzień, zaproponowała mu
halloweenowy występ w jednym z jej przedstawień teatralnych (jedno z takich, w
których występowali sami mężczyźni). Oczywiście jakby mógł odmówić. Przez
kolejne dni odbywało się kilka prób, które nagrywał tata Kaia, by łatwiej było
jego synowi uczyć się później roli. Jeśli w scenariuszu zachodziły jakieś
drobne zmiany, była opiekunka wysyłała mu e-maile, w których wszystko
tłumaczyła. Tekstu uczył się w każdy weekend. Nauczył się go wręcz
perfekcyjnie, ponieważ nie chciał przynieść wstydu byłej opiekunce.
Wreszcie po piętnastu minutach oczekiwaniach rodzice przyjechali. Mimo, że wcześniej już kontaktowali się ze szkołą o zwolnieniu dzieci, to musieli podpisać jeszcze niezbędne papiery. Po kolejnym kwadransie wreszcie wyjechali. Droga na lotnisko trwała niecałe dwie godziny. W tym czasie rodzice wypytywali Caroline o po prostu wszystko. Od ocen po kolor ścian w klasach. Kaito wtedy myślał o Ruim. Wczoraj, gdy powiedział chłopakowi o swoim wyjeździe, ten najpierw nic nie odpowiedział. Wyglądał na zamyślonego, ale po chwili z entuzjazmem zaczął zadawać Kaiowi najróżniejsze pytania dotyczące miejsca w którym będzie i tego co będzie robić. Tak, to było zdecydowanie dziwne.
Podróż samolotem była długa, bo całe trzynaście godzin. Azjata większość drogi przespał, a przez resztę omawiał z siostrą mangi, które ona przeczytała w tym czasie. Do Japonii dolecieli (patrząc na tutejszy czas) około godziny jedenastej sobotniego poranka. Drugie co zrobili (bo w końcu najpierw musieli gdzieś zostawić bagaże) , to oczywiście udali się do kawiarenki. Serwowali tam najlepsze ciasta w mieście. Chłopak zjadł całe pięć kawałków, przez co mama patrzyła na niego jak na kosmitę i użalała się czemu on tyle je, a nic nie tyje. Później tak jak to zaplanowali, dzisiejszy dzień spędzili wyłącznie na zwiedzaniu, odpoczynku no i jeszcze odwiedzinach cioci mamy. Jest to typowa babunia, miła i przyjazna, ale nie wypuści nikogo z domu, póki nie najedzą się według niej do syta. W prawdzie Azjacie to nie przeszkadzało, ponieważ dawno już nie jadł typowo japońskich potraw. Caroline za to próbowała ukryć niezadowolenie - mimo swoją fascynacją Azją, tutejsze dania jej średnio smakowały, a jeszcze taka ilość... Teraz chłopak musi się przygotować na jej narzekanie jaka to ona od tego teraz będzie gruba. Gdy opuścili dom cioci było już ciemno, więc udali się do hotelu.
Po południu dnia następnego wreszcie udali się odwiedzić mamę Kaia. Cmentarz na którym spoczywała był jednym z większych w Nagoyi, ale grób rodzicielki udało się odnaleźć chłopakowi bardzo szybko. Nagrobek był porośnięty mchem, a na tabliczce było jedynie widać imię i datę śmierci. Mama jak zwykle zaczęła "przemówienie". Było tego dość dużo. Ogólnie zachwalała Kaia, żaliła się ile je i jak co roku dziękowała za niego. Potem tradycyjnie rodzina poszła do punktu widokowego na miasto, zostawiając na pół godziny Azjatę sam na sam z rodzicielką.
- Hej mamo - zaczął. - Wiesz, w tym roku stało się tyle ciekawych rzeczy. Wreszcie udało mi się zjeść siedem kilogramów lodów w godzinę, za co dostałem karnet na darmowe lody przez cały rok - zaśmiał się. - Rodzice zapisali mnie też do nowej, prywatnej szkoły! Mieszkam teraz z takim Ruim, który czasami jest straszny, ale jednak na swój sposób miły...
Opowiadał tak jeszcze dobre kilkanaście minut. Zakończył już ze łzami w oczach, mówiąc jak bardzo tęskni i że odwiedzi ją ponownie najszybciej jak się uda.
Wrócił do punktu startowego, gdzie już czekali rodzice z siostrą. Idąc do teatru, w którym jutro będzie odbywać się przedstawienie, a jeszcze dziś próba, oglądali wspaniałe dekoracje, które były rozwieszane na jutrzejsze Halloween. Dynie, duchy, kościotrupy, wampiry, chyba niczego nie brakowało. Po piętnastu minutach drogi byli na miejscu. Kai, gdy zobaczył jak duże jest to pomieszczenie, zaczął się stresować. Ile dziesiątek osób będzie tutaj siedzieć?! Myślał, że będzie to raczej coś w stylu niewielkiego przedstawienia dla maksymalnie trzydziestu osób, ale tutaj spokojnie zmieszczą się dwie setki! Pani Yukimura kiedy tylko zobaczyła jego pobladła twarz zaczęła się śmiać i próbowała go jakoś pocieszyć. Próba przebiegła bez większych komplikacji. Chociaż zmartwieniem Azjaty stał się jego strój. Chodziło się w nim na prawdę trudno, ale była opiekunka jednak wyglądała na zachwyconą, gdy go zobaczyła. Caroline za to popłakała się ze śmiechu i zrobiła mu chyba tysiąc zdjęć. Tata próbował utrzymać powagę, a mama za to wyglądała na zauroczoną. W tym momencie chłopak na prawdę cieszył się, że będzie występować przed widownią, która go nawet nie kojarzy.
Następnego dnia, było to Halloween, Azjata nerwowo chodził po przebieralni. Przedstawienie przed chwilą się zaczęła, a zapięć minut będzie jego kolej, by wyjść na scenę. Ponownie przeglądnął się w lustrze. Długa do ziemi, bufiasta fioletowo - biała suknia, peruka z brązowymi, kręconymi włosami do piersi, do tego aksamitne, białe rękawiczki do łokci. Jednak dziś wyglądał znacznie lepiej niż wczoraj, ponieważ został mu nałożony też makijaż. Miał teraz bledszą cerę z wypudrowanymi policzkami, jasno czerwone usta, pomalowane rzęsy i powieki. Pomyślał, że w sumie nawet gdyby ktoś go zobaczył, to raczej by go nie rozpoznał. Przez swoje wątłe ciałko na prawdę wyglądał jak dziewczyna. Z rozmyślań wyrwał go głos dziewczyny, mówiący "Shires, wychodzisz!". Kaito wyszedł na scenę. Miał tylko nadzieję, że nie zrobi wstydu pani Yukimurze. Wziął głęboki wdech i spróbował zapomnieć o tych wszystkich obserwujących go ludziach. Zaczęło się..
Historia była inspirowana legendą napisaną przez Akutagawę Ryunosuke. Tak w skrócie po świecie chodziły demony, wyglądali jak zwykli ludzie. Za pomocą magii rozkochiwali w sobie kobiety, by następnie zawładnąć ich duszami. Tak więc właśnie taki potwór rzucił swój urok na Aki (którą grał Kai). Dziewczyna miała starszą siostrę Yuki. Kiedy przedstawiła rodzinie swojego ukochanego, Yuki nieszczęśliwie zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia. Tak się złożyło, że demon także pokochał dziewczynę, mimo, że dla jego gatunku było to coś całkowicie nieakceptowanego, a nawet karanego. Przez jakiś czas potajemnie spotykali się ze sobą. Aki zaczęła coś podejrzewać, a po jakimś czasie odkryła zdradziecką parę. W wielkiej furii spowodowanej przez swój zawładnięty ciemnością umysł bez namysłu chwyciła nóż zabijając siostrę. W następnej chwili Aki oprzytomniała i widząc co zrobiła odebrała życie także sobie. Demon był pogrążony w rozpaczy po stracie miłości. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Jednak zaraz po tym pojawiło się kilka czarnych postaci, przez które zabrany w podziemia i już nikt nigdy więcej go nie widział.
Kaito podczas występu całkowicie zapomniał o widowni i wczuł się w rolę grając ją chyba bardzo dobrze. Na zakończenie, po ukłonie wreszcie spojrzał na widownię. uśmiechem wymachiwała do niego rękami. Obok niej siedzięli rodzice, którzy jednak kulturalnie ograniczyli się do oklasków. Kai schodząc ze sceny był na prawdę szczęśliwy, ponieważ niczego nie pomylił i zagrał najlepiej jak umiał. Na korytarzu pani Yukimura już gratulowała wszystkim udanego przedstawienia, a ze strony wejśca biegła Caroline z aparatem.
Śmiejąc się i wciąż jeszcze w przebraniu ganiając za siostrą po pomieszczeniu stwierdził, że to Halloween może spokojnie mianować jako jedno z najlepszych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz