Spojrzałem z lekkim uśmiechem na byłego kolegę z klasy, który nie rozumiał zbytnio co się dzieje. Jakby nie patrzeć, dzięki terapii, a raczej niezłemu doktorkowi, do którego chodzę, miałem spokój z Jeffem. Nie musiałem się obawiać ataku z jego strony, chociaż... Kto wie? Z nim różnie to bywa, często pojawia się w najmniej oczekiwanym momencie.
- Um.. Mike... Może przyłączysz się do nas? - zaproponowałem. - Kaito się ucieszy... - mruknąłem zerkając przez ramię na Azjatę z uśmiechem od ucha do ucha. Widać znalazł ciekawy moment w jednej z mang.
- Nie chciałbym przeszkadzać - odparł. Skrzywiłem się lekko widząc jego sylwetkę skierowaną ku wyjściu.
- Ej, nie przeszkadzasz. Dlaczego tak myślisz? - nadymałem lekko policzek mrużąc oczy. Chłopak odpowiedział tylko milczeniem, które nagle przerwał Kaito, odwieszając się i wracając do żywych.
- Miikeee zostaań! Im więcej ludzi tym lepiej!- prawie krzyknął, a "uśmiech szczęścia" nie schodził mu z ust. Uczeń przeciwnej klasy westchnął cichutko i pokiwał niepewnie głową. Zadowolony usiadłem z nim obok Kajtka, tak aby chłopak był po środku.
- Ah właśnie Kaito..., zapisałem ci adres bloga yaoi, serio, autorka pisze rewelacyjnie, miło się czyta no i ten.. masz - wyciągnąłem zwiniętą karteczkę z kieszonki spodni.
- Mike ty też chcesz? - zerknąłem kątem oka na niego.
< Kaito? twa kolej i sorka, że stawiam cię w tak niekorzystnej sytuacji D: >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz