Nie potrafił zbytnio przekalkulować tego, co
powinien zrobić. Czasami trudno jest zdobyć się na jakikolwiek gest, kiedy
druga osoba nie wykazuje chęci. Nie chciał się narzucać, z drugiej strony ta
sytuacja tego wymagała. Nie mógł zostawić dziewczyny samej i tak po prostu
odejść. Jego kultura osobista, a może własne ego nie dawało za wygraną.
Charakter osoby pomocnej mimo wszystko w nim góruje, dlatego chwyciwszy mocniej
ramię nieznajomej odwrócił ją do siebie przodem i spojrzał na nią. Zapłakana
twarz, mokre oczy, które nie chciały unieść się w górę. Ciche westchnienie
Viridiusa wypełniło ciszę. Zaczął główkować, jak pomóc i co dokładnie zrobić.
- Nie zdążymy już na pierwszą lekcję, więc może
chcesz wyskoczyć ze mną na herbatę, hm? Dobrze ci zrobi przed kolejnymi
godzinami siedzenia i słuchania nauczycieli. – zaproponował, a jego głos
zabrzmiał przyjemnie jak niemal zawsze.
Oczywiste było to, że nowopoznana mogła się nie
zgodzić, bo w sumie kto w takim stanie chciałby pójść na herbatę, czy
gdziekolwiek w takim stanie z obcym człowiekiem. Kiedy to sobie uświadomił
machinalnie na jego twarzy zawitał chwilowy grymas, który prędko zmienił się w
słaby uśmiech.
- Albo wiesz, zaczekaj, skoczę na stołówkę i
poproszę o herbatę. Dobrze? – dodał po czasie.
Tak, to wydawał się nieco bardziej odpowiedni
pomysł. Czekał chwilę na odpowiedź dziewczyny, aczkolwiek niczego nie usłyszał.
Z drugiej strony wydawało mu się, że dojrzał skinienie głową, znikome, ale
zawsze jakieś. Nie można wykluczyć, iż było to jego wyobrażenie. Podobnież
jeśli ludzie czegoś bardzo chcą lub są niecierpliwi, to wyobraźnia kreuje to co
chciałoby się usłyszeć, czy zobaczyć. To nie należy do nazbyt przyjemnych
rzeczy, bowiem można się skutecznie oszukać, co nigdy nie wychodzi nikomu na
dobre. Chłopak zostawił swoją torbę przy szafkach, gdzie stała ciemnowłosa.
Może wydawało mu się, że teraz młoda kobieta nie odejdzie od tego miejsca, ze
względu na to, że ktoś mógłby zabrać torbę, a to dla nikogo nie byłoby potem
przyjemne. Viidius prędkim, dość wydłużonym krokiem powędrował w stronę
stołówki. Korytarze należały do pustych, odsłaniały swą całą okazałość. Nic
specjalnego, w końcu, kto by się zajmował korytarzami szkolnymi, tak naprawdę
nie ma co podziwiać. Droga nie była długa od miejsca, w którym znajdowali się
oboje do stołówki, a wchodząc tam, poczuł przyjemny zapach gotowanego już
obiadu. Nie znał nawet jadłospisu na tamten dzień, niemniej jednak pachniało
bardzo przyjemnie. Kiedy dostrzegł jedną z kucharek, która krzątała się za
ladą, gdzie zazwyczaj wydawane są obiady, podszedł w tamto miejsce i przywitał
się grzecznie. Spytał również, czy może prosić o jedną herbatę, a po krótkiej i
przyjaznej rozmowie z kobietą otrzymał biały kubek. Jedyne o co kucharka
poprosiła, to zwrot kubka, co było oczywiste, w końcu nie należał do tych
plastikowych jednorazowego użytku. Po krótce trzymając kubek za ucho i
podpierając palcem od spodu, ruszył z powrotem do ciemnowłosej, która jak miał
nadzieję, czekała w tym samym miejscu. Niewiele się pomylił, bowiem kiedy
wrócił, dziewczyna nie stała już pod szafkami, a siedziała niedaleko na
schodach, z torbą kilka stopni niżej. Podszedłszy do niej wręczył ostrożnie
kubek z ciepłą herbatą.
- Mamy jeszcze sporo czasu, więc nie spiesz się,
żeby się nie poparzyć. – obdarował ją lekkim uśmiechem, dodając po chwili –
Poza tym, jestem Viridius.
Fakt, do tej pory nie poznał jej imienia, jednakże
to nie było najważniejsze . Prawdopodobnie nie byłoby to zbyt stosowne,
przynajmniej w jego mniemaniu. Przedstawienie się to drobiazg, w tamtym czasie
ważniejsze było opanowanie całej tej sytuacji i być może jakakolwiek pomoc.
Zajął miejsce koło dziewczyny, której pełne usta wypowiedziały własne imię w
odpowiedzi. Iadala. Niespotykane również jak jej uroda. Doskonale wiedział, że
nie była z tych stron i każdy inny również zdawał sobie z tego sprawę. Przez
głowę przeleciała mu myśl, że może to jest powodem jej płacz; prześladowania
odnośnie wyglądu, bądź czegoś o podobnym znaczeniu, albo polegającego na tej
samej zasadzie – inność. Iadala przysunęła kubek do ust i upiła łyk herbaty.
- Opowiesz mi co się stało? Być może będę mógł coś
zaradzić, a jeśli nie ja, to nauczyciele, wychowawca. Ktokolwiek. Trzeba mówić
o swoich problemach, dusząc je w sobie, nasza dusza czuje się coraz gorzej i
przechodzi okropne męki. – powiedział dość cicho, po chwili wzdychając, co było
częste u niego w podobnych sytuacjach.
Dziewczyna nie była chętna do rozmowy, to
zrozumiałe, ale wszystkiemu trzeba kiedyś jakoś zaradzić. Viridius uświadomił
sobie, że jeśli on nie będzie nalegał, to nikt tego nie zrobi. Na pewno mijały
ją osoby, zanim zjawił się on. A mimo wszystko był pierwszą osobą, która się
zatrzymała i zechciała spytać o powody płaczu. On udzielił pomocy. Z jednej strony
jest to przykre, bowiem obojętność tego wieku jest denerwująca,
uciążliwa. Nie można liczyć na pomoc praktycznie od nikogo. Pasowałoby o nią
prosić, a i tak nie zawsze znajdzie się człowieka, który zechce jej udzielić. Często
takie myślenie prowadzi do wewnętrznego smutku i rozmyślania dokąd zmierza
świat. Jedna osoba, mimo wszystko, nie może zmienić całego świata na lepsze.
Brak jakichkolwiek chęci, nie prowadzi do niczego…
[Iadalo? Wybacz, że dopiero teraz, wakacje to jednak czas wyjazdów. ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz