3 września 2016

Od Viridiusa C.D: Iadala

Nie potrafił zbytnio przekalkulować tego, co powinien zrobić. Czasami trudno jest zdobyć się na jakikolwiek gest, kiedy druga osoba nie wykazuje chęci. Nie chciał się narzucać, z drugiej strony ta sytuacja tego wymagała. Nie mógł zostawić dziewczyny samej i tak po prostu odejść. Jego kultura osobista, a może własne ego nie dawało za wygraną. Charakter osoby pomocnej mimo wszystko w nim góruje, dlatego chwyciwszy mocniej ramię nieznajomej odwrócił ją do siebie przodem i spojrzał na nią. Zapłakana twarz, mokre oczy, które nie chciały unieść się w górę. Ciche westchnienie Viridiusa wypełniło ciszę. Zaczął główkować, jak pomóc i co dokładnie zrobić.
- Nie zdążymy już na pierwszą lekcję, więc może chcesz wyskoczyć ze mną na herbatę, hm? Dobrze ci zrobi przed kolejnymi godzinami siedzenia i słuchania nauczycieli. – zaproponował, a jego głos zabrzmiał przyjemnie jak niemal zawsze.
Oczywiste było to, że nowopoznana mogła się nie zgodzić, bo w sumie kto w takim stanie chciałby pójść na herbatę, czy gdziekolwiek w takim stanie z obcym człowiekiem. Kiedy to sobie uświadomił machinalnie na jego twarzy zawitał chwilowy grymas, który prędko zmienił się w słaby uśmiech.

- Albo wiesz, zaczekaj, skoczę na stołówkę i poproszę o herbatę. Dobrze? – dodał po czasie.
Tak, to wydawał się nieco bardziej odpowiedni pomysł. Czekał chwilę na odpowiedź dziewczyny, aczkolwiek niczego nie usłyszał. Z drugiej strony wydawało mu się, że dojrzał skinienie głową, znikome, ale zawsze jakieś. Nie można wykluczyć, iż było to jego wyobrażenie. Podobnież jeśli ludzie czegoś bardzo chcą lub są niecierpliwi, to wyobraźnia kreuje to co chciałoby się usłyszeć, czy zobaczyć. To nie należy do nazbyt przyjemnych rzeczy, bowiem można się skutecznie oszukać, co nigdy nie wychodzi nikomu na dobre. Chłopak zostawił swoją torbę przy szafkach, gdzie stała ciemnowłosa. Może wydawało mu się, że teraz młoda kobieta nie odejdzie od tego miejsca, ze względu na to, że ktoś mógłby zabrać torbę, a to dla nikogo nie byłoby potem przyjemne. Viidius prędkim, dość wydłużonym krokiem powędrował w stronę stołówki. Korytarze należały do pustych, odsłaniały swą całą okazałość. Nic specjalnego, w końcu, kto by się zajmował korytarzami szkolnymi, tak naprawdę nie ma co podziwiać. Droga nie była długa od miejsca, w którym znajdowali się oboje do stołówki, a wchodząc tam, poczuł przyjemny zapach gotowanego już obiadu. Nie znał nawet jadłospisu na tamten dzień, niemniej jednak pachniało bardzo przyjemnie. Kiedy dostrzegł jedną z kucharek, która krzątała się za ladą, gdzie zazwyczaj wydawane są obiady, podszedł w tamto miejsce i przywitał się grzecznie. Spytał również, czy może prosić o jedną herbatę, a po krótkiej i przyjaznej rozmowie z kobietą otrzymał biały kubek. Jedyne o co kucharka poprosiła, to zwrot kubka, co było oczywiste, w końcu nie należał do tych plastikowych jednorazowego użytku. Po krótce trzymając kubek za ucho i podpierając palcem od spodu, ruszył z powrotem do ciemnowłosej, która jak miał nadzieję, czekała w tym samym miejscu. Niewiele się pomylił, bowiem kiedy wrócił, dziewczyna nie stała już pod szafkami, a siedziała niedaleko na schodach, z torbą kilka stopni niżej. Podszedłszy do niej wręczył ostrożnie kubek z ciepłą herbatą.
- Mamy jeszcze sporo czasu, więc nie spiesz się, żeby się nie poparzyć. – obdarował ją lekkim uśmiechem, dodając po chwili – Poza tym, jestem Viridius.
Fakt, do tej pory nie poznał jej imienia, jednakże to nie było najważniejsze . Prawdopodobnie nie byłoby to zbyt stosowne, przynajmniej w jego mniemaniu. Przedstawienie się to drobiazg, w tamtym czasie ważniejsze było opanowanie całej tej sytuacji i być może jakakolwiek pomoc. Zajął miejsce koło dziewczyny, której pełne usta wypowiedziały własne imię w odpowiedzi. Iadala. Niespotykane również jak jej uroda. Doskonale wiedział, że nie była z tych stron i każdy inny również zdawał sobie z tego sprawę. Przez głowę przeleciała mu myśl, że może to jest powodem jej płacz; prześladowania odnośnie wyglądu, bądź czegoś o podobnym znaczeniu, albo polegającego na tej samej zasadzie – inność. Iadala przysunęła kubek do ust i upiła łyk herbaty.
- Opowiesz mi co się stało? Być może będę mógł coś zaradzić, a jeśli nie ja, to nauczyciele, wychowawca. Ktokolwiek. Trzeba mówić o swoich problemach, dusząc je w sobie, nasza dusza czuje się coraz gorzej i przechodzi okropne męki. – powiedział dość cicho, po chwili wzdychając, co było częste u niego w podobnych sytuacjach.
Dziewczyna nie była chętna do rozmowy, to zrozumiałe, ale wszystkiemu trzeba kiedyś jakoś zaradzić. Viridius uświadomił sobie, że jeśli on nie będzie nalegał, to nikt tego nie zrobi. Na pewno mijały ją osoby, zanim zjawił się on. A mimo wszystko był pierwszą osobą, która się zatrzymała i zechciała spytać o powody płaczu. On udzielił pomocy. Z jednej strony jest to przykre, bowiem obojętność  tego wieku jest denerwująca, uciążliwa. Nie można liczyć na pomoc praktycznie od nikogo. Pasowałoby o nią prosić, a i tak nie zawsze znajdzie się człowieka, który zechce jej udzielić. Często takie myślenie prowadzi do wewnętrznego smutku i rozmyślania dokąd zmierza świat. Jedna osoba, mimo wszystko, nie może zmienić całego świata na lepsze. Brak jakichkolwiek chęci, nie prowadzi do niczego…

[Iadalo? Wybacz, że dopiero teraz, wakacje to jednak czas wyjazdów. ]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz