Czarnowłosy spał jak zabity na Kajtku, przez co
Azjata po wybudzeniu mógł być w szoku, jeżeli chodziło o pozycję w jakiej się
znajdowali. Twarz Rui była blisko jego szyi, usta lekko rozchylone, dlatego
muskał swoim oddechem skórę współlokatora. Fiołkowooki znajdował się miedzy
nogami szatyna, na szczęście nie miał problemu w swoim wieku z poranną erekcją,
dlatego też nic nie wbijało się "ofierze". Brązowooki zaczął się
trochę wiercić co obudziło posiadacza tarantuli. Nie był zadowolony z tego powodu,
ani tego, kiedy kac morderca bez serca dał o sobie znać. Popatrzył
przymrużonymi oczami na związanego chłopaka, zastanawiając co się stało,
chociaż zbytnio rozpraszała go chęć napicia się wody i zażycia przeciwbólowych.
Miał wrażenie jakby jakaś niewidzialna siła waliła go po głowie łomem.
- Um... - Kaito chciał coś powiedzieć, jednak
chłopak zatkał mu usta dłonią i wrócił do leżenia.
- Spróbuj się odezwać lub pisnąć, a wsadzę ci coś
do ust... - syknął cicho. Oczywiście zabrzmiało to dwuznacznie, jednak
brunetowi chodziło o szalik, bądź skarpetkę. Przymknął z powrotem oczy usiłując
dojść do siebie, by chociaż wziąć zimny prysznic i pozbyć się smrodu wódki.
Azjata, czerwony na twarzy starał się nic nie mówić, mimo, że na jego język
cisnęły się różne słowa. Oczywiście, chciał też prosić by ten go uwolnił. Rui
po piętnastu minutach wziął się w garść i z trudem doczłapał do łazienki, nie
chciało mu się nawet brać czystych bokserek po drodze. W końcu, nie ma się
czego wstydzić między mężczyznami. Zamknął za sobą drzwi, jednak nie na klucz,
Kaito i tak by nie wszedł (bo związany, hehe). Nagi puścił lodowatą wodę, to go
rozbudziło, szybko się namydlił i spłukał.
Chwycił swój ręcznik i wytarł mniej więcej do
sucha. Obwiązał go na biodrach i wyszedł z łazienki.
Brązowooki patrzył na niego błagalnie, brunet
niechętnie podszedł do niego i rozwiązał mu ręce.
- Jakbyś nie mógł sam się rozwiązać~ - mruknął pod
nosem lekko zirytowany, nie mogąc sobie przypomnieć za wiele, przez ból głowy.
< Kajtek ? c: >
< Kajtek ? c: >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz