25 września 2016

Event: Dzień Sportu - Basen: 100 metrów dowolnym stylem (żeński)

     Już po chwili krótkie dystanse biegów się zakończyły, a w zamian w innej części sportowej rozpoczęła się dyscyplina pływania płci żeńskiej. Dziewczyny z różnych klas poprawiały swoje stroje kąpielowe, zakładały czepki i dopasowywały okularki, gotowe już w krótce wskoczyć do wody.


***

     Iadala Ekani Rajaram oraz Nikola Swerley mają 48h (do godziny 18:00 dnia 27/09/16) na opisanie przebiegu wyścigu pływackiego do momentu, kiedy to zbliżają się one do końca. Można dotknąć ściannki basenu, lecz opisując "byłam pierwsza" będzie oznaczało dyskfalifikację. Można również opiasć uczucia przed startem wyścigu. Ostatecznie kto wygrał zadecyduje mechanika i punkty, jakie dałaś swojej postaci.

Nikola:


Zapowiadała się fajna pogoda na rywalizację, w postaci pływania. Udało mi się jednak strzelić gapę w postaci zostawienia stroju kąpielowego w pokoju. Przez co z szatni damskiej na basenie, musiałam biec sporo kawałek. Miałam niezłą rozgrzewkę jak wparowałam do pokoju, ledwo łapiąc oddech i chwytając zostawioną torbę. Ledwo co by brakowało abym się spóźniła na zawody. Ale jestem, stoję uśmiechnięta w założonym przez siebie niebieskim kostiumie. Czas zacząć rozgrywkę, któż to wie może zajmę jakieś miejsce. Wchodząc pewna siebie na hale od razu wskoczyłam do wody. Miałam mało czasu aby się rozgrzać. Wybrałam tą konkurencje może dlatego, że jak byłam mała uwielbiałam pływać w jeziorku. Ciekawe czy moje umiejętności mi pomogą. Gwizdek oznaczał, że czas przygotować się. Wyszłam z wody, a raczej wyczołgałam, bo nie chciało mi się dopływać do schodków. Dostałam numer 4. Hmmm nie jest to moja szczęśliwa liczba.

Ustałam na podeście, przygotowując się do skoku, postanowiłam nie skupiać się na innych tylko na sobie. Jak tylko usłyszałam kolejny znak, dźwięk, wskoczyłam do wody. Teraz tylko się liczyło przepłynięcie tych 100 metrów. Uczucie towarzyszące dotknięciu murku było niesamowite, nie wiedziałam czy byłam pierwsza czy ostania, woda i skupienie mi to uniemożliwiły. Jednak byłam prze szczęśliwa i wykończona wysiłkiem jak nigdy dotąd
 
Iadala:

Trzęsącymi się dłońmi poprawiłam ostatnie nierówności niebieskiego materiału stroju. Stojąc przed lustrem w damskiej szatni próbowałam uspokoić oddech przed wejściem na wielką halę basenową. Próbowałam sobie uświadomić, jak właściwie doszło do tego, że się na to zgodziłam? Co mnie, na wszystkich bogów, napadło? Chcę wyjść tam, na oczy wszystkich tych ludzi...
Próbując jeszcze raz uspokoić oddech, poprawiłam jeszcze włosy, które wcale nie tak łatwo było upchnąć pod ciasnym czepkiem. Gorączkowo próbowałam sobie też przypomnieć, kiedy ostatni raz pływałam w basenie? W dzieciństwie, gdy mnie wraz z resztą rodzeństwa zaprowadzała matka chcąc jakoś umilić dni?

Z ciężko bijącym sercem ruszyłam w stronę drzwi, a potem po zimnych kafelkach tuz do brzegu basenu. Nie patrzyłam na trybuny jednak czułam na sobie wzrok tłumu, od którego automatycznie objęłam się ramionami próbując skulić się w sobie, stać się niewidzialną. Jedyne co nie dawało mi spokoju to ciekawość, czy gdybym podniosła wzrok i przeszukała trybuny, odnalazłabym tam tę jedna osobę której pragnęłam tam najbardziej.
Czubki moich palców obmyła filtrowana woda.
Kiedy ostatni raz pływałam w basenie? Tej nocy, kiedy wkradliśmy się tam razem, przeskakując przez płot. A kilka tygodni później jego już nie było.
Otrząsnęłam się ze wspomnień. Z czasem było to coraz prostsze, tak samo jak przyzwyczajanie się do tego miejsca. Wraz z innymi dziewczynami stanęłam na podeście, po raz ostatni biorąc głęboki, uspokajający wdech. Gwizdek odbił się od ścian hali, skoczyłyśmy.
Gdy tylko zanurzyłam się w wodzie, cały świat przestał się liczyć. Wszystko zwolniło, w tym moje myśli i uczucia. W końcu byłam wolna i całkowicie spokojna. Nie sądziłam, że właśnie tego tak bardzo mi brakowało.
W końcu wynurzyłam się na powierzchnię, biorąc głęboki wdech. Życie znów przyspieszyło do swojego dawnego rytmu. Usłyszałam wrzask tłumu, dopingującego zawodników. Z już większą pewnością siebie zaczęłam płynąć, młócąc wodę rękami i nogami. Jednocześnie, na mojej twarzy malował się najszczerszy uśmiech od jaki od kilku tygodni, jeśli nie miesięcy gościł na moich ustach.
Wcześniej te sto metrów wydawało się nie lada wyzwaniem, lecz gdy już byłam w wodzie, czułam, jakby nie było wspanialszego uczucia na świecie. Odległość jakby nagle straciła na wartości, cieszyłam się możliwością bycia w wodzie, czucia jej każdym centymetrem skóry. Delikatnymi falami, wdzierającymi się pod materiał stroju.
W końcu moja dłoń dotknęła murku. Słyszałam, jak inne zawodniczki wynurzają się z wody, wdrapują z powrotem na powierzchnię, lecz ja pozostałam w miejscu chcąc jeszcze przez chwilę czuć ten wszechogarniający spokój. Wiedziałam, że gdy tylko moja noga stanie na suchym brzegu, całe zdenerwowanie i niepewność wróci, a wzrok tłumu będzie jeszcze bardziej nie do zniesienia. Dlatego ociągałam się z wyjściem z wody jak długo się dało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz