Póki Nicodem był w łazience, ja przygotowałem
sobie ubrania na dziś. W zasadzie to zaglądając do mojej szafy, trudno było
znaleźć coś, co się nie różniło od siebie. Koszulki na długi i krótki rękaw,
bluzy, dżinsy w ciemnych barwach, bielizna, mundurek. Nic specjalnego to i
nigdy nie miałem trudnego wyboru. Ubrany wyszedłem z łazienki i razem z moim
współlokatorem wyruszyliśmy na śniadanie. Jak zawsze wziąłem zaledwie miskę z
zimnym mlekiem i paczkę czekoladowych płatków. Ostatnimi czasy była to jedyna
rzecz, jaką to jadłem na śniadanie. Najważniejsze, że czułem się po tym syty,
choć parę razy słyszałem, że nie jest to wystarczająco pożywne danie.
Ze spożytym śniadaniem mogliśmy spokojnie wyruszyć
na spacer, podczas którego jak zwykle milczałem. Mój mózg pracował na
najwyższych obrotach, a jednak nic nie wpadało mi do głowy. Żaden temat, nawet
najprostsze zdanie. Na szczęście Nicodem uratował nas od tego dziwnego
milczenia, oferując lody. Podziękowałem kulturalnie tym samym mówiąc, że nie
trzeba, lecz ten nie uznał tego za poprawną odpowiedz i tak czy siak
znaleźliśmy się przed lodziarnią. Zdziwiło mnie jak można zamówić aż trzy
gałki, lecz jakoś nie spędziłem dłuższego czasu na rozmyślanie nad tym. W
zamian zacząłem się zastanawiać nad smakiem lodów. Czekolada? Wanilia.
Truskawka. Tak dużo ich było. Nagle spostrzegłem automat za plecami
sprzedawczyni i stwierdziłem, że to będzie najlepszy pomysł. Poprosiłem o
małego loda, zaś Nico dodał do tego zamówienia polewę czekoladową. Uznałem to
za ciekawy pomysł i dlatego też się nie sprzeciwiałem. Wiedziałem już, że
sprzeciw nie ma sensu, jeśli chodzi o płacącego za mnie Nico, więc tylko
przyjąłem rożek i zlizałem cześć słodkości.
Usiedliśmy razem na ławce i kontynuowaliśmy z
chłodnymi przekąskami. Zauważyłem, że niezależnie od temperatury na dworze, ja
nigdy nie byłem w stanie utrzymać kontroli nad lodem. Musiał on albo kapnąć mi
na koszulę, albo spłynąć po dłoni. Tym razem na szczęście zaledwie stworzył
niewielki strumyk na mojej dłoni, którego to szybko się pozbyłem za pomocą
języka.
- Dziękuję – powiedziałem cicho, będąc mu
wdzięcznym za lody, jak i ogólnie spacer. Dopiero teraz zauważyłem, że w zasadzie
to nie za często wychodzę z pokoju. Zaledwie na lekcje, do biblioteki czy
stołówki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz