W pierwszej chwili nie z rozumiałem intencji
chłopaka i nie wiedziałem czy z nim iść. Dopiero potem mnie olśniło, że pewno
nie chce, abym przy wszystkich oddawał mu książkę. Dlatego też kiwnąłem lekko
głową i schowałem mangę do plecaka, którego to ramiączko założyłem na jedno
ramię. Zaprowadziłem Azjatę do schodów, gdzie to pod nimi znajdowała się mała
wnęka. Było to dosyć prywatne miejsce, szczególnie, że ktoś musiałby stanąć
dokładnie przed nami, aby zobaczyć, co robimy. Można by powiedzieć, że idealne
do handlu narkotykami. Dopiero w tym miejscu na nowo zdjąłem plecak i wsunąłem
do jego wnętrza dłoń. Chwyciłem za odpowiednią książkę i ponowiłem próbę
oddania własności niższemu. Tym razem się udało, a on przyjął książkę.
- Nikomu o tym nie powiesz, prawda? – zapytał zaniepokojony
chłopak.
Pokiwałem lekko głową, co spowodowało, że ma
grzywka wpadła na oczy. Poprawiłem ją dłonią i delikatnie uśmiechnąłem się do
chłopaka, chcąc go zapewnić w tym, że na pewno nic takiego nie zrobię.
- A po co? Poza tym. Co kto czyta i z kim sypia
jest ich wyborem, więc nawet nie rozumiem, w jaki sposób mógłbym cię
szantażować – powiedziałem szczerze.
Twarz chłopaka momentalnie rozpromieniała, gdy
dowiedział się, że nie jest zagrożony. Zaśmiałem się aż cicho, gdyż rozbawił
mnie nadmiar energii znajdujący się w tak małym ciałku. Trochę przypominał mi
małe dziecko, któremu obiecano, że nie wyda się jego najbardziej wstydliwego
sekretu. Chłopak też momentalnie się przedstawił i oczekiwał, iż zrobię
dokładnie to samo. Dlatego też podałem mu swoje imię. Bo czemu nie? Przecież
nic się nie stanie jak się przedstawię, a i kultura osobista tego wymagała.
- Potrzebujesz coś jeszcze? – zapytałem cicho,
chcąc już odejść. Jakoś kontakt z ludźmi, nie był moją mocną stroną. Chwilka.
Poprawka. Kontakt z osobami obcymi. Jakoś tak z czasem się otwierałem przed
tymi, których znałem i lubiłem.
- Co mógłbym zrobić dla ciebie, w zamian za
oddanie mangi – padło w odpowiedzi.
Zawsze czułem się nieswojo, gdy ktoś oferował mi
prezent albo pytał jak mógłby się odwdzięczyć. Tym bardziej, że nie oczekiwałem
tego typu rzeczy od ludzi. Szczególnie, kiedy coś dla nich robiłem. W końcu nie
uczyniłem czegoś po to, żeby dostać nagrodę. Jak już się komuś pomaga, to robi
się to z dobrymi intencjami, a nie dla nagrody.
- Nic nie musisz robić… - odpowiedziałem – w sumie
to powinienem już iść. Za niedługo zaczynają się lekcje.
- Uh, ale jesteś pewien? Będę się głupio czuć, skoro
zadałeś sobie tyle trudu, żeby mi ją zwrócić... – uparł się chłopak.
- Tak. Jestem pewien – zacząłem nerwowo ugniatać
rękaw szkolnego swetra – poza tym to wcale nie było takie kłopotliwe.
- Skoro tak uważasz... Ale jestem ci winien
przysługę - uśmiechnął się.
Kiwnąłem zaledwie lekko głową. Nie zdążyłem nic
więcej powiedzieć, kiedy to rozbrzmiał dźwięk szkolnego dzwonka.
- To do zobaczenia! – uśmiechnął się i odszedł,
zapewne kierując się w stronę swojej klasy.
Postanowiłem, że wezmę z niego przykład. Nie
lubiłem się spóźniać, nawet po tym jak znalazłem kartę próżniaka. Nie pasowała
ona kompletnie do mojego charakteru, ale jednakże musiałem jakoś jej
przestrzegać. Choćby… Zrobienie pracy domowej, ale nie oddanie jej w klasie.
Nauczyciele byli zwykle zdziwieni, lecz obchodziło się bez kary. Po prostu
przynosiłem wypracowanie pod lekcjach, z nadzieją, że nikt mnie nie zauważy.
Teraz jednakże żadnej pracy domowej nie było. W końcu, co można było zadać na
wf?
Wszedłem do przebieralni i znalazłem swoje
ulubione miejsce w kąciku. Byłem jedną z pierwszych tu osób, więc jeszcze nie
było zbytnio ruchu. Odłożyłem plecak na ławkę i zacząłem w nim szukać swojego
stroju. Znalazłem go na samym dnie i się w niego przebrałem pod jednym z
pryszniców, aby zapewnić sobie prywatność. Nie lubiłem się przebierać przy
innych, lecz lubiłem patrzeć na niektóre osoby z naszej klasy, podczas kiedy to
oni się przebierali. Jedną z tych osób był Sasza, który zajął przy mnie
miejsce.
***
Po zakończonej lekcji byłem zmęczony i obolały,
ale nie przeszkadzało mi to. Prysznic wystarczająco mnie orzeźwił i z tego też
powodu kroczyłem teraz w stronę budynku akademicznego, z postanowieniem
przebywania w bibliotece. Chciałem przygotować się na jutrzejszy test, a jednak
coś mnie zatrzymało. A dokładniej cudzy głos, który był skierowany do mnie.
- Ej, chcesz żelka? – wypowiedział czarnowłosy
chłopak, na którego szybko spojrzałem.
W pierwszej chwili nie wiedziałem czy ten mówi do
mnie, lecz nikogo w okolicy nie było. Obok niego zaś siedział Kaito, jak zwykle
skupiony na literaturze, którą to trzymał w dłoni. Z uśmiechem na twarzy
odstawił książkę na mały stosik, który już przygotował, zapewne dla swojego
towarzysza. Niepewnie podziękowałem i już zamierzałem odejść, gdy ten nagle wyciągnął
w moim kierunku jedną z przed nich leżących mang.
- O.... To jest dobra manga, polecam przed snem,
ah no i do niej najlepiej pasuje kakao, chusteczki i tabliczka czekolady
– powiedział z uśmiechem.
- Słucham? – zdziwił mnie jego gest.
Można rzec, że następnie wepchnął mi mangę do
dłoni, a ja zszokowany tylko patrzyłem na niego, nie rozumiejąc zbytnio, co się
dzieje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz