14 sierpnia 2016

Od Mike'a C.D: Andreas

W pierwszej chwili nie z rozumiałem intencji chłopaka i nie wiedziałem czy z nim iść. Dopiero potem mnie olśniło, że pewno nie chce, abym przy wszystkich oddawał mu książkę. Dlatego też kiwnąłem lekko głową i schowałem mangę do plecaka, którego to ramiączko założyłem na jedno ramię. Zaprowadziłem Azjatę do schodów, gdzie to pod nimi znajdowała się mała wnęka. Było to dosyć prywatne miejsce, szczególnie, że ktoś musiałby stanąć dokładnie przed nami, aby zobaczyć, co robimy. Można by powiedzieć, że idealne do handlu narkotykami. Dopiero w tym miejscu na nowo zdjąłem plecak i wsunąłem do jego wnętrza dłoń. Chwyciłem za odpowiednią książkę i ponowiłem próbę oddania własności niższemu. Tym razem się udało, a on przyjął książkę.
- Nikomu o tym nie powiesz, prawda? – zapytał zaniepokojony chłopak.
Pokiwałem lekko głową, co spowodowało, że ma grzywka wpadła na oczy. Poprawiłem ją dłonią i delikatnie uśmiechnąłem się do chłopaka, chcąc go zapewnić w tym, że na pewno nic takiego nie zrobię.

- A po co? Poza tym. Co kto czyta i z kim sypia jest ich wyborem, więc nawet nie rozumiem, w jaki sposób mógłbym cię szantażować – powiedziałem szczerze.
Twarz chłopaka momentalnie rozpromieniała, gdy dowiedział się, że nie jest zagrożony. Zaśmiałem się aż cicho, gdyż rozbawił mnie nadmiar energii znajdujący się w tak małym ciałku. Trochę przypominał mi małe dziecko, któremu obiecano, że nie wyda się jego najbardziej wstydliwego sekretu. Chłopak też momentalnie się przedstawił i oczekiwał, iż zrobię dokładnie to samo. Dlatego też podałem mu swoje imię. Bo czemu nie? Przecież nic się nie stanie jak się przedstawię, a i kultura osobista tego wymagała.
- Potrzebujesz coś jeszcze? – zapytałem cicho, chcąc już odejść. Jakoś kontakt z ludźmi, nie był moją mocną stroną. Chwilka. Poprawka. Kontakt z osobami obcymi. Jakoś tak z czasem się otwierałem przed tymi, których znałem i lubiłem.
- Co mógłbym zrobić dla ciebie, w zamian za oddanie mangi – padło w odpowiedzi.
Zawsze czułem się nieswojo, gdy ktoś oferował mi prezent albo pytał jak mógłby się odwdzięczyć. Tym bardziej, że nie oczekiwałem tego typu rzeczy od ludzi. Szczególnie, kiedy coś dla nich robiłem. W końcu nie uczyniłem czegoś po to, żeby dostać nagrodę. Jak już się komuś pomaga, to robi się to z dobrymi intencjami, a nie dla nagrody.
- Nic nie musisz robić… - odpowiedziałem – w sumie to powinienem już iść. Za niedługo zaczynają się lekcje.
- Uh, ale jesteś pewien? Będę się głupio czuć, skoro zadałeś sobie tyle trudu, żeby mi ją zwrócić... – uparł się chłopak.
- Tak. Jestem pewien – zacząłem nerwowo ugniatać rękaw szkolnego swetra – poza tym to wcale nie było takie kłopotliwe.
- Skoro tak uważasz... Ale jestem ci winien przysługę - uśmiechnął się.
Kiwnąłem zaledwie lekko głową. Nie zdążyłem nic więcej powiedzieć, kiedy to rozbrzmiał dźwięk szkolnego dzwonka.
- To do zobaczenia! – uśmiechnął się i odszedł, zapewne kierując się w stronę swojej klasy.
Postanowiłem, że wezmę z niego przykład. Nie lubiłem się spóźniać, nawet po tym jak znalazłem kartę próżniaka. Nie pasowała ona kompletnie do mojego charakteru, ale jednakże musiałem jakoś jej przestrzegać. Choćby… Zrobienie pracy domowej, ale nie oddanie jej w klasie. Nauczyciele byli zwykle zdziwieni, lecz obchodziło się bez kary. Po prostu przynosiłem wypracowanie pod lekcjach, z nadzieją, że nikt mnie nie zauważy. Teraz jednakże żadnej pracy domowej nie było. W końcu, co można było zadać na wf?
Wszedłem do przebieralni i znalazłem swoje ulubione miejsce w kąciku. Byłem jedną z pierwszych tu osób, więc jeszcze nie było zbytnio ruchu. Odłożyłem plecak na ławkę i zacząłem w nim szukać swojego stroju. Znalazłem go na samym dnie i się w niego przebrałem pod jednym z pryszniców, aby zapewnić sobie prywatność. Nie lubiłem się przebierać przy innych, lecz lubiłem patrzeć na niektóre osoby z naszej klasy, podczas kiedy to oni się przebierali. Jedną z tych osób był Sasza, który zajął przy mnie miejsce.
***
Po zakończonej lekcji byłem zmęczony i obolały, ale nie przeszkadzało mi to. Prysznic wystarczająco mnie orzeźwił i z tego też powodu kroczyłem teraz w stronę budynku akademicznego, z postanowieniem przebywania w bibliotece. Chciałem przygotować się na jutrzejszy test, a jednak coś mnie zatrzymało. A dokładniej cudzy głos, który był skierowany do mnie.
- Ej, chcesz żelka? – wypowiedział czarnowłosy chłopak, na którego szybko spojrzałem.
W pierwszej chwili nie wiedziałem czy ten mówi do mnie, lecz nikogo w okolicy nie było. Obok niego zaś siedział Kaito, jak zwykle skupiony na literaturze, którą to trzymał w dłoni. Z uśmiechem na twarzy odstawił książkę na mały stosik, który już przygotował, zapewne dla swojego towarzysza. Niepewnie podziękowałem i już zamierzałem odejść, gdy ten nagle wyciągnął w moim kierunku jedną z przed nich leżących mang.
- O.... To jest dobra manga, polecam przed snem, ah no i do niej najlepiej pasuje kakao, chusteczki i tabliczka czekolady – powiedział z uśmiechem.
- Słucham? – zdziwił mnie jego gest.
Można rzec, że następnie wepchnął mi mangę do dłoni, a ja zszokowany tylko patrzyłem na niego, nie rozumiejąc zbytnio, co się dzieje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz