- Mówiłem ci kretynie, nie spierdoliłem…
Adoptowali mnie i zabrali ze sobą do Ameryki. Gówno miałem do gadania –
Mruknąłem pocierając skroń.
- Mogłeś mnie chociaż poinformować, zagorzały ,,kretynie’’ –Powiedział
udając mój ton przy ostatnim słowie. Brzmiało to trochę jak przekomarzania
dzieci, ale chyba nie umieliśmy się inaczej ,,wykłócać’’
-Tak, gówno mogłem bez twoich danych, podczas gdy ty byłeś cholera wie
gdzie…Mniejsza, w każdym razie…jak na razie wrócić nie mogę , chociaż wciąż
planuje powrót i dołączenie do wojska. Dlatego ćwiczę – Usiadłem na powrót na łóżku
wzdychając. Jurij i po tylu latach wydawał mi się tym samym trudnym chłopakiem
co te trzy lata temu. Kilka lat…czułem jakby od tamtego czasu – od czasu
naszych licznych spotkań, minęła cała wieczność. Jakby był to zupełnie inny
świat z którego ktoś wyrwał mnie siłą. Lecz jednak moje marzenia i cele
pozostały wciąż takie same. Opierając się o ścianę zdałem sobie sprawę że czuję
się całkiem trzeźwy, nie bolała mnie głowa, nie zbierało się na wymioty a
w zasadzie miałem ochotę jeszcze na kieliszek. –Hm…wypijemy jeszcze po
kieliszku i może powiesz jak tam było w wojsku, póki cię tu nie wysłali, co ? –
Pasza spojrzał na mnie uważnie
- Wiesz co? Nie opowiem Ci, nie będę robił spoilerów. Sam się przekonasz,
jak pójdziesz –Chłopak mówiąc to zaśmiał się krótko i usiadł na parapecie.
-Ale wypić jeszcze możemy – Powiedziałem po chwili, z krzywym uśmiechem –
I może powiesz chociaż jak sytuacja u ciebie w domu, chyba nie zostawiłeś tych
kobietek całkiem samych ? No chyba że któraś z twoich siostrzyczek już sobie
kogoś przygruchała
- Najprędzej wydałbym je tobie – Odpalił następnego papierosa i nalał nam
wódki - A co do twojego pytania, zostawiłem je z wujem.
- Obie dla mnie ? No nieźle… – Od razu opróżniłem kieliszek na raz,
powoli się przyzwyczajałem do smaku tego rodzaju alkoholu. Przed przyjazdem
Paszy co prawda popijałem, ale zwykle w małych ilościach. Ewentualnie jakieś
gówna w barach, nie miałem z kim, prócz pustych łatwych panien a takie picie to
nie picie. – A ty Jurij, masz jakąś pannę ? –Zapytałem nalewając sobie kolejny
kieliszek, przez chwilę patrzyłem na przezroczystą ciecz jakbym chciał wywróżyć
z niej przyszłość po czym spojrzałem z powrotem na przyjaciela z
zaciekawieniem.
- Ta, siedzi naprzeciwko mnie – Parsknął śmiechem, krztusząc się dymem.
Starałem się być poważny ale koniec końców sam się roześmiałem
- Mam nadzieje że się kurwa udusisz tymi fajkami chuju - W tej
chwili usłyszałem cichutki głos Mike’a i odwróciłem się do niego od razu
odwzajemniając uśmiech. –Hej Mike, chodź do nas…przedstawię cię
-Gdy chłopak próbował usiąść obok mnie posadziłem go sobie na kolanach.
Przez chwilę zachowywał się jakby nie wiedział co się dzieje ale w końcu wtulił
we mnie z uśmiechem, choć nadal skrępowany obecnością Paszy. – Więc…Jurij,
hm…to jest mój chłopak
- Czekaj…Twoje co? –Zakrztusił się dymem i szybko popił wódką
-Mój chłopak –Powtórzyłem po chwili z naciskiem, nie zamierzając się z
tego wykręcać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz