Oparłem się o ścianę i tak stałem, zastanawiając
się, co teraz. Mogłem zacząć szukać innych, mogłem zacząć szukać wyjścia na własną
rękę, mogłem też czekać aż to inni znajdą mnie. Problem z tym pomysłem był
tylko taki, że szukając wyjścia samopas, ktoś mógłby się przyczepić. Z kolei
czekając na innych, traciłem tylko czas. Dlatego już miałem się odbić od
ściany, gdy na końcu korytarzu zobaczyłem Mephiego. Ten podszedł do mnie
powoli, by następnie zapytać ”i co, gra nie spełnia oczekiwań?”
- Czy ja wiem. Na razie jest proste. Myślisz, że
działa winda? – odpowiedziałem pytaniem.
- Musieliby być debilami by zostawić ją czynną.
Przyznałem mu rację prostym skinięciem głowy i
zacisnąłem dłoń na czapce, aby upewnić się, że ten nie zauważy rany.
- Idziemy sprawdzić?
- Mhm skoro chcesz ale...za chwilę – objął mnie i
począł całować, tym samym nie pozwalając się odsunąć.
Chyba się już przyzwyczaił do mojego odsuwania się
z natury. Jakoś nigdy nie rozumiałem pocałunków. Tulenie było spoko. Ale, po co
wymieniać się śliną? Westchnąłem. Może jak się tak skupi na ”pieszczotach” to
nie zauważy rany na dłoni i nie zacznie matkować. Dlatego też odwzajemniłem tym
razem jego pocałunek. Nie trwało to jednak długo, bowiem Mephowi wzięło się na
amory. Odwróciłem twarz i cichutko mruknąłem ”nie tutaj”.
- W takim razie chodźmy sprawdzić windę...
Pocałowałem go w policzek, a ten uznał w zamian,
że jestem ”naprawdę uroczy” nie zapominając o ”madame”. Chwycił mnie za dłoń i
ruszyliśmy w stronę windy. Tam zacząłem przyciskać wszystkie przyciski po
kolei, z nadzieją, że trafię na ten właściwy.
Mistrz Gry: Poziom -1 - nie zadziałał. Poziom 0 - nie zadziałał. Poziom 1... Zadziałał! Zjechaliście razem o poziom w dół i gdy tylko otworzyły się drzwi ujrzeliście nikogo innego jak Naomi, stojącą przed sporymi drzwiami od pokoju obok windy. Parzyła ona na eranik z czterema pustymi polami. Nad pierwszym polem widniał symbol korony (♕
) z cyfrą "13", nad drugim polem można było zauważyć czerwoną kropkę, a
wewnątrz niej "51", nad trzecim z pól był symbol kuli, a w niej "56",
zaś na ostatnim z pól głowa dobermana z "65". Wyglądało na to, że był to jedyny sposób na otworzenie drzwi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz