3 maja 2016

Od Andreasa C.D: Alexander

Podpaliłem swojego papierosa zaraz po tym jak Alex oddał mi zapalniczkę. Wciągałem powoli dym przymykając oczy i zastanawiając się nad tym co będę robić przez ten wolny czas. Kolega skończył palić papierosa przede mną, zgasił go klasycznie depcząc niedopałek na ziemi.
-Dobra, ja się zmywam do pokoju, prześpię się jeszcze. Miło było cię poznać, Andreas. Do zobaczenia - pomachał mi ręką na pożegnanie i skierował się w stronę pokoi.
- Pa... - mruknąłem pod nosem i odmachałem mu.
Odwróciłem się na pięcie i ruszyłem w przeciwną stronę. Zerknąłem do kieszonki bocznej czarnej torby, gdzie miałem tam parę dolarów. Zastanawiałem się na co je wydać, na pewno nie na żelki, mam jeszcze dwadzieścia paczek w kartonie pod łóżkiem. Z rozmyśleń wytrącił mnie nagły sms od mojego znajomego dilera.
07:15:12 Black Rabbit
Nie chce ci przeszkadzać kotku, ale jeżeli masz czas wpadnij do mnie jak najszybciej. Mam nowy towar! ; 3
07:16:24 Ja
Sorka, ale nie mam dużo kasy
07:16:48 Black Rabbit
Oj tam, oddasz mi najwyżej w naturze. To jak?
07:17:08 Ja
No ok, zaraz będę.
Westchnąłem ciężko, spojrzałem na niebo, na którym były szare chmury, prawdopodobnie niosące deszcz. Uciekłem jakby nie patrzeć ze szkoły, aczkolwiek robiłem tak bardzo rzadko, może raz, góra dwa na semestr. Będąc w mieście rzuciłem się biegiem w stronę jednej z dzielnic, gdzie znajdowało się tajne miejsce spotkań narkomanów i dilerów. Jeff jak na razie dał mi spokój, ale czułem się jakby ktoś ściskał mnie za gardło, przez które przelatywała żyletka raniąc przy tym przełyk. Stanąłem przed drzwiami starego budynku i niepewnie zapukałem trzy razy. Odsunąłem się od razu o dwa kroki gotowy do ucieczki, słysząc z mieszkania śmiech i huk tłuczonego szkła. W drzwiach stanął wysoki, ciemny blondyn o szarych oczach, tak to mój diler. Nie był zbyt przystojny, ale wydawał się w miarę racjonalny.
- Jak miło, że wpadłeś... - uśmiechnął się i machnął dłonią bym wszedł do środka.
Skrzywiłem się czując woń wszystkich narkotyków naraz, wszędzie waliły się butelki po wódce. Gdzieniegdzie trzeba było stawiać większe kroki, żeby nie poślizgnąć się przypadkiem na prezerwatywach. Chociaż to był pikuś, gorzej jakby się wpadło w wymiociny. Wszedłem do salonu, gdzie na stole był towar.
- Spróbuj... Jak ci cię spodoba to za dwa numerki będziesz mieć hm.. 70 gram.. - poczułem jego dłonie na swoich biodrach, odsunąłem się od niego z lekkim obrzydzeniem.
- Zobaczymy.. - podszedłem do stołu i wziąłem odrobinę na palca.
Zlizałem to sprawdzając smak, który jak dla mnie był odrażający.
- I?
- Nie... To jest po prostu... Gorsze niż posmak po rzyganiu...- wykrzywiłem się pokazując mu swoje niezadowolenie.
- Eh szkoda, tutaj jest twoja morfina, sorka, że wtedy nie miałem jej na stanie.. - dał mi dwie strzykawki zaległego narkotyku.
- Taa, dzięki... byeo.. - mruknąłem zabierając strzykawki i jednocześnie żegnając się z nim. Włożyłem je do paczki po żelkach, następnie chowając ją do torby. Nie chciałem by ktokolwiek je widział. Wyszedłem z mieszkania i zaczerpnąłem od raz świeżego powietrza, tam nie dało się po prostu oddychać!
Wracałem spokojnym krokiem do szkoły słuchając na słuchawkach jednej z moich ulubionych piosenek Take me home by Hollywood Undead. Usiadłem na oparciu jednej z ławek w parku na terenie Charlestone. Upewniając się, że nikogo nie ma wziąłem strzykawkę i odpakowałem ją z folii, w którą wcześniej została zabezpieczona. To, że brałem narkotyki nie oznaczało zaraz, że jestem wielkim ćpunem, brałem tylko po to by Jeff dał mi na dłuższą chwile spokój, ale czasami nad nim nie panowałem. Podwinąłem rękaw bluzy odsłaniając żyłę na zgięciu łokcia, bandaż trochę się podwijał ale na to nic nie mogłem zaradzić. Wziąłem głęboki wdech i wstrzyknąłem sobie całą zawartość. Wyrzuciłem zużytą strzykawkę do kosza obok, opuszczając zaraz po tym rękaw bluzy. Zerknąłem na godzinę w telefonie, która wskazywała, że jest za 5 dziesiąta. Wstałem wolno z ławki i zachwiałem się lekko, jednak szybko złapałem równowagę. Zeskoczyłem na ziemię i skierowałem się w stronę budynku szkoły. Dziesięć po dziesiątej miały być wiadomości, a sam byłem ciekaw czy jest coś ciekawego. Zmierzałem w stronę budynku jak wrak człowieka, a na lekcjach praktycznie cały czas spałem. Wyszedłem z budynku wpadając na Alex'a.
- Witaj z powrotem i sorka... - mruknąłem do chłopaka lekko zaspany. Przetarłem oczy chcąc pozbyć się śpiochów.

< Alex? Sorka, że tak długo i mam nadzieję, że szybko wrócisz do zdrowia i ten... Mam lekki brak weny ;--; gomenasai za opko ;.; > 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz