7 kwietnia 2016

Od Charliego C.D: Eunice

Wyglądało na to, że każdy miał uzależnienie. Ona od seriali, ja od gier. Co prawda czasami też zajrzałem do telewizji. Albo siedziałem w salonie, kiedy brat czy siostra oglądali. Grałem wtedy na swojej przenośnej konsoli, nie do końca skupiając się na fabule. Czasami mnie one interesowały i w takich momentach zaprzestałem na chwilę grę, by uważniej się przyjrzeć temu, co się działo na większym ekranie, a czasami kompletnie ignorowałem i kontynuowałem atak na fort, czy obronę przed zombie. Byłem w takim moim własnym serialu, gdzie to ja decydowałem, co i jak. No nie do końca, bo w końcu gry też mają zamkniętą fabułę, ale jednak coś.
Rozmowa się jakoś toczyła, aż doszło do powodu, dla którego dziewczyna opuściła nasz rodowy kraj. Zabrzmiało to w sumie zabawnie. Co prawda mnie chyba wszystko potrafi śmieszyć, ale taki już mam charakter. Pewno jakby ktoś stał przede mną, z lufą pistoletu przyłożonego do mojego czoła, ja i tak bym się zaśmiał. Dla dramatu jednak odsunąłem się do tyłu i gdyby ta nie kontynuowała wypowiedzi, zarzuciłbym „O nie! Coś ty zrobiła?! Kogo zabiłaś?!” tylko po to, by po chwili się zaśmiać. Jakoś by mi specjalnie nie przeszkodziło, gdyby przyznała się do mordowania ludzi. Można uznać to za chore bądź bezduszne. Ale każdy ma jakąś rozrywkę czy formę zarabiania. Jeśli jest świadom konsekwencji, proszę bardzo. I tak prędzej czy później umrzemy. I nawet nie próbujcie mi wciskać, „ale gdyby dana osoba zabiła ci członka rodziny, to już nie byłoby ci tak do śmiechu”. Nawet, jeśli to obca mi osoba umiera to i tak nie jest mi do śmiechu. Ale prawda, mogłoby mnie to gdzieś zaboleć. Jednakże wciąż trzymam się zasady „i tak kiedyś umrzemy”.
Następnie zakupki. W końcu się ich doczekałem. Musiałem kupić przecież parę przedmiotów z ciuchów. Możliwe, że w takich sytuacjach brzmiałem czy zachowywałem się jak kobieta, ale zależało mi na wyglądzie. Czy to źle, że martwię się tym jak inni mnie spostrzegają? Możliwe, że to wina wychowania, może potrzeba spodobania się komuś? Kto wie. Może nawet i mieszanka obu. Nie przejmowałem się z tym. Nie przeszkadzało mi to. Najzwyczajniej na świecie to zaakceptowałem i zachowywałem się wedle tym potrzebom.
Wróciłem z Eunice do placówki, a niewiele później rozpoczęło się następnie rozdanie kart. Nie przejmowałem się tym jak wysoko się znajdę. Liczyło się tylko, aby nie stać się celem. Nie każdy się tym przejmował, o dziwo, a jednak szukali kart. Ale cóż. Inni mnie zbytnio nie interesowali. Ważne było znaleźć jakąś kartę, oddać ją i móc spokojnie wrócić do grania. Nie spodziewałem się jednakże w tym momencie, że karta znaleziona przeze mnie miała być tą najwyższą.

***

- Jak się czuje moja królowa? - zagadałem do Eunice, gdy tylko zauważyłem ją na korytarzu - to trochę smutne, ze nie jesteśmy razem w klasie. Jak możemy być piękną parą, kiedy nawet nie jesteśmy razem?
 Oczywiście było to żartobliwe. W końcu jedyną formą pary w naszym związku była ta stworzona przez karty. Nic innego nas nie łączyło, ani raczej nie będzie. Musiałby się chyba wydarzyć cud. Nie to, że dziewka mi się nie podobała. Ale jakoś nie miałem szczęścia, jeśli chodziło o kobiety. Z drugiej też strony nie próbowałem z zbyt wielką ich ilością. Ot dziewczyna tu, dziewczyna tam. Chyba typowe zachowanie nastolatka. Szukanie tej drugiej połówki już w tak wczesnym punkcie życia. Bo przecież już wtedy chcemy móc być z drugą osobą. Mieć, z kim zagadać niezależnie od pory. Z kimś, z kim możemy się podzielić niemalże, a może i właśnie wszystkim? No może poza chorobami wenerycznymi. To by było trochę chamskie.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz