- Ymm, chyba tak...
Chyba, że chcesz możemy poczekać na następne lekcje, dla mnie nie ma sensu w
sumie teraz iść, mam dwie godziny hiszpańskiego... A na niecałe 1,5 nie chce mi
się iść... -chłopak wygrzebał z torby paczkę papierosów. - Palisz? -
zapytał i wyciągnął w moją stronę obie ręce. W jednej z nich trzymał paczkę
fajek, a w drugiej żelek. Połączenie słodkiego dziecka, które najwidoczniej
jest uzależnione od żelek, z buntowniczym nastolatkiem, uzależnionym od
palenia? Ciekawe. Andreas coraz bardziej mnie zadziwiał i ciekawił. Dziwne,
zwykle stroniłem od towarzystwa i rozmów z ludźmi, a teraz jakoś nie miałem
ochoty być niemiły, chamski i tak po prostu odejść.
-Tak, dzięki - odpowiedziałem w końcu i wyjąłem jednego papierosa z trochę pogniecionej paczki Andreas'a.
Ta jego niepewność z jaką na mnie patrzył, gdy mi to proponował była urocza. Znam go dopiero od dzisiaj, a już uważam, że jest słodki... Chyba padło mi na mózg... Ale tak właśnie było. Dla innych może i wyglądał jak chory psychicznie, ale nie dla mnie, z resztą sam mam przecież podobny styl do tego Andreas'a. W moim mniemaniu jest uroczym dzieckiem, które pod maską buntownika ukrywa prawdziwe emocje i pewnie tajemnice, których nie chce zdradzać nikomu. Po prostu skrzywdzone przez los dziecko, które udaje, że nikogo nie potrzebuje, a tak naprawdę jest samotne.
-Masz może zapalniczkę, bo ja swoją zostawiłem w pokoju? - zapytałem patrząc na niego pytająco. Andreas podał mi ją, nic nie odpowiadając. - Dzięki - odpaliłem papierosa i oddałem mu jego własność. Zaciągnąłem się dymem nikotynowym. Tak, tego mi było trzeba... Nikotyna skutecznie mnie uspokoiła i nie chciałem już niczego rozwalać.
Przez cały proces spalania papierosa nic nie mówiłem, gdy ten się skończył rzuciłem niedopałek na ziemię i przydeptałem butem. Skoro i tak zdecydowałem, że nie idę na zajęcia, to chyba wrócę do pokoju i jeszcze trochę sobie pośpię.
-Dobra, ja się zmywam do pokoju, prześpię się jeszcze. Miło było cię poznać, Andreas. Do zobaczenia - pomachałem mu ręką i skierowałem się w stronę dormitorium i mojego pokoju.
Tam szybko zrzuciłem ciuchy i położyłem się na łóżku, zasypiając.
-Tak, dzięki - odpowiedziałem w końcu i wyjąłem jednego papierosa z trochę pogniecionej paczki Andreas'a.
Ta jego niepewność z jaką na mnie patrzył, gdy mi to proponował była urocza. Znam go dopiero od dzisiaj, a już uważam, że jest słodki... Chyba padło mi na mózg... Ale tak właśnie było. Dla innych może i wyglądał jak chory psychicznie, ale nie dla mnie, z resztą sam mam przecież podobny styl do tego Andreas'a. W moim mniemaniu jest uroczym dzieckiem, które pod maską buntownika ukrywa prawdziwe emocje i pewnie tajemnice, których nie chce zdradzać nikomu. Po prostu skrzywdzone przez los dziecko, które udaje, że nikogo nie potrzebuje, a tak naprawdę jest samotne.
-Masz może zapalniczkę, bo ja swoją zostawiłem w pokoju? - zapytałem patrząc na niego pytająco. Andreas podał mi ją, nic nie odpowiadając. - Dzięki - odpaliłem papierosa i oddałem mu jego własność. Zaciągnąłem się dymem nikotynowym. Tak, tego mi było trzeba... Nikotyna skutecznie mnie uspokoiła i nie chciałem już niczego rozwalać.
Przez cały proces spalania papierosa nic nie mówiłem, gdy ten się skończył rzuciłem niedopałek na ziemię i przydeptałem butem. Skoro i tak zdecydowałem, że nie idę na zajęcia, to chyba wrócę do pokoju i jeszcze trochę sobie pośpię.
-Dobra, ja się zmywam do pokoju, prześpię się jeszcze. Miło było cię poznać, Andreas. Do zobaczenia - pomachałem mu ręką i skierowałem się w stronę dormitorium i mojego pokoju.
Tam szybko zrzuciłem ciuchy i położyłem się na łóżku, zasypiając.
[Endi? Nie
wiem jak teraz będzie wyglądać u mnie pisanie, bo mam problemy zdrowotne, ale
obiecuję się postarać :D]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz