Zaśmiałam się cicho pod nosem, choć można
to było pomylić z pogardliwym prychnięciem. Wyglądało na to, że koleś miał
poczucie humoru. Był na luzie. Da się z nim normalnie rozmawiać w takim razie.
- Jak już nazywasz od panien, to kończ
nazwiskiem. Inaczej wolałabym żebyś używał ”Jen”. Proś człowieku, aby zmienili
ci imię w dokumentach, a cię nie posłuchają. – Westchnęłam teatralnie. Bawił
mnie jego pośpiech. Martwił się, że zaliczy spóźnienie? – W każdym razie,
pytałam czy byłbyś tak miły i wskazał mi drogę na następną lekcję. Nie wiem.
Brakuje mi chyba znajomości w terenie.
Poprawiłam swoją kurtkę, zarzucając ją na
ramiona. Było jednak chłodno, nawet wewnątrz. Szczególnie, kiedy się chodzi
zimną w podkoszulku. Ale cóż poradzić? Wszystkie t-shirty były zbyt
pogniecione, aby założyć. Po tym jeszcze ułożenie odpowiednio torby i spojrzenie
na mojego przewodnika. Stał już w drzwiach, więc ruszyłam się z miejsca i
ruszyłam za nim.
Po drodze spoglądałam na drzwi, które
mijaliśmy i zauważyłam, że znajduje się tu prosty system. Pokoje 0-100
znajdowały się na parterze, 101-200 na pierwszym piętrze i chyba trzecie piętro
też tu się znajdowało. Nie byłam do końca pewna. Zbyt zaspana z rana, aby
zwrócić na to uwagi. Ale to właśnie numery mi uświadomiły, że chyba idziemy nie
w tą stronę, co trzeba. Zajęcia znajdowały się w 20 coś czy jakoś tak. A my
zbliżaliśmy się do 100.
- Dobra, zabawne chłopaczku. Chyba sobie
sama poradzę. Jak chcesz mnie brać na wycieczki to może tak po lekcjach, hmm?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz