17 lutego 2016

Od Charliego C.D: Naomi

      Zabawne było jak to wiele osób pytało mnie na temat naszej wesołej gry. Nie no. Miało sens. W końcu byłem w tej szkole już od jakiegoś czasu. Ale jak to się działo, że byłem pierwsza osobą, z którą mieli kontakt? Kto wie…
     - Zobaczmy… - patrzyłem na wystawę, na której stały manekiny ubrane w garnitury. To na razie zbędne. Plus nie lubiłem tego typu odzienia. – Moim zdaniem to dobry pomysł – czułem się jakbym miał deja vu – bo widzisz. W ten sposób każdy ma równą szansę. Przynajmniej ja tak uważam. No, na przykład w zwyczajnych szkołach zawsze masz osoby dominujące. A to przez ilość pieniędzy, naturalnych umiejętności dowodzenia lub zwyczajnie przez to, że są silniejsi. W takim otoczeniu miałabyś drobne szanse na to żeby w tak krótkim odstępie czasu zostać zaakceptowaną do tego poziomu. Nie miałabyś raczej żadnej władzy. A tu? Każdy całuje cię po dupie jak tylko cię widzi. Nie koniecznie każdy to lubi, ale lepsze to niż całować. Nie uważasz?
     Niekoniecznie narzekałem w mojej wcześniejszej szkole na brak popularności, lecz jednak też i nie byłem czymś typu Króla. Miałem paru znajomych, byłem lubiany przez garstkę dziewczyn i tyle. Nie narzekałem w sumie. Zero zobowiązań, zero zmartwień. Szczególnie, że Matt akurat chodził ze mną do tej samej szkoły. A to oznaczało, że jak ktoś spróbował mnie zaczepić w nieodpowiedni sposób, on wtedy z nim ochoczo ”rozmawiał”. Niezależnie jak bardzo potrafi być wkurzający, był opiekuńczym starszym bratem. W sumie to bardziej był niezadowolony moim wyjazdem od siostry. Ta chciała przejąć mój pokój.
      - No, więc w każdym razie uważam to za spoko pomysł. Osoby, które marudzą zwykle są tymi, którzy są nisko w hierarchii. Ale to jednak normalne, nie? Nikt nie chce być na samym spodzie. - Uśmiechnąłem się do niej. – Ciuchy, kosmetyki, jedzenie… Co pierwsze?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz