Wytrzymałem chyba godzinę w spokoju, przeglądając telefon
lub czytając książkę lecz w końcu westchnąłem rozdrażniony i zestresowany
patrząc z lekka na chłopaka w spokoju grającego na konsoli. Chyba nawet nie
myślał o naszym zajściu w pokoju, nie przejmowało go to? A może… to oznaczało
że miałem u niego jakieś szanse, jeżeli tylko bym odpowiednio podszedł do
sprawy, nie tak nagle a z większym wyczuciem.
-Jesteś pewny że nie można tu palić ? –Zapytałem po kolejnej ciągnącej się godzinami chwili na Charliego choć dobrze znałem odpowiedź, jakaś część mojego umysłu cicho liczyła na to że jednak w prywatnych kabinach można sobie zapalić…jedną fajkę…co godzinkę.
- Można. Jeśli potem chcesz zapłacić $5,000 lub w Londynie zostać powitanym przez policję.
Westchnąłem w stresie pocierając o siebie dłonie, pogłębiłem się w swoich własnych nieco lekkomyślnych rozmyślaniach, nigdy nie mogłem wytrzymać bez papierosów. Czułem się bez nich źle jakby były idealnymi tabletkami na wszystko.
-Jesteś pewny że nie można tu palić ? –Zapytałem po kolejnej ciągnącej się godzinami chwili na Charliego choć dobrze znałem odpowiedź, jakaś część mojego umysłu cicho liczyła na to że jednak w prywatnych kabinach można sobie zapalić…jedną fajkę…co godzinkę.
- Można. Jeśli potem chcesz zapłacić $5,000 lub w Londynie zostać powitanym przez policję.
Westchnąłem w stresie pocierając o siebie dłonie, pogłębiłem się w swoich własnych nieco lekkomyślnych rozmyślaniach, nigdy nie mogłem wytrzymać bez papierosów. Czułem się bez nich źle jakby były idealnymi tabletkami na wszystko.
-M…może warto – Powiedziałem nawet nie zauważając kiedy się zająknąłem, chyba
wolałbym już reagować agresją niż nagle zmieniać się w nieradzącą sobie z
życiem ciotę. Ile już nie robiłem przerwy od papierosów? Na pewno będzie kilka
miesięcy, wcześniej próbowałem rzucić z różnymi pastylkami, plastrami lecz zawsze
stres powracał więc i ja wracałem do ukochanych fajek. Nie umiałem znaleźć
sobie niczego co na dłuższy czas oderwało by mnie od nałogu. Jakby, coś co
pokonałoby stres, Charlie westchnął tylko w odpowiedzi a ja sięgnąłem po paczkę
papierosów patrząc się na nią smętnie – To lepiej mi je zabierz… -Burknąłem niemal z prośbą w głosie. -Co ma zabranie papierosów do twojego nastroju ? –Wzruszyłem z lekka ramionami,
przyzwyczaiłem się już do swojego stanu gdy tylko byłem odcięty od nikotyny.
-Zawsze tak jest gdy nie mogę zapalić, zaczynam się stresować i wpadać w panikę
dlatego palę kiedy tylko mogę, próbowałem już rzucić ale…nic z tego nie było
- To nie rzucaj~ Albo poszukaj sobie zamiennika –Powiedział jakby była to
najłatwiejsza rzecz na świecie a ja westchnąłem
- Zamiennika…na przykład? – Pytanie miało być dość zgryźliwe by Charlie
odpowiadając dwa razy się zastanowił nad tym co chce właściwie powiedzieć,
miało też uświadomić mu że jego słowa wcale nie były takie proste do spełnienia...
- No... Jedni w zamian zaczynają pływać, inni żreć na potęgę, a inni... Sam nie
wiem… -Burknął już nieco speszony
- …Ta…gdybym tylko nie chciał być spasiony i nie bał się wody – Powiedziałem po
czym wstałem z swojego fotela.
-Boisz się wody ? –Zapytał chłopak unosząc brew, nie odpowiedziałem mu już,
położyłem się pod kołdrą.
-Spróbuje się przespać, obudź mnie jakby coś się działo, Charlie - …I nie wiem czy to przez stres, czy może
też kojącą z lekka obecność chłopaka ale nigdy nie zasnąłem tak szybko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz