Również podałem mu dłoń. W tej pozycji
wyglądał dość komicznie.
- Miło mi.- odparłem uśmiechnięty.- Dobrze
wiedzieć, że nie jest się jedynym Koreańczykiem w tej, jakże osobliwej szkole.-
moja wypowiedź wręcz ociekała sarkazmem i ironią. Nie to, żeby było to coś
złego, ale uielbiałem być jedyny w swoim rodzaju. Tak naprawdę, to byłem do
tego przyzwyczajony. Żaden jakiś tam MyungSoo nie może być z tego samego kraju,
co ja. Puściłem jego dłoń i usiadłem na ziemi. Skrzywiłem się lekko słysząc
strzelanie w kolanach. Oparłem się o ścianę i czekałem. No przecież go tak
teraz nie zostawię! Jeszcze się weźmie i potknie, łeb rozwali. A później byłaby
to moja wina. Tak, wyglądał na większą ofiarę losu ode mnie.
Zwierzyłem wzrokiem nowo poznaną osobę.
Chłopak nie był wysoki, prawdę mówiąc, to niewiele go przewyższałem.
- Jesteś tu nowy, mam rację?- w odpowiedzi
MyungSoo tylko skinął głową. Nieco przechyliłem głowę w bok. - Widzę, że nie
jesteś zbyt rozmownym typem człowieka.- mruknąłem niezadowolony. No super!
Jakaś sierota z krwotokiem z nosa mi się trafiła, dodatkowo niemowa.
Wstałem spod ściany. Co prawda, nie chciało mi
się, ale już tyłek wysyłał impulsy o odmrożeniu. Otrzepałem spodnie i
podszedłem do umywalki.
- Pokaż no się.- powiedziałem. -Masz całe usta
zakrwawione, przemyj twarz.
<MyungSoo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz