30 grudnia 2015

Od Chrystiana C.D: Laurence


Chrystiana szczerze zaskoczyła nagła postawa Laurence. Nie spodziewał się kontrataku ze strony typowego ludzkiego worka do treningu. Zaśmiał się kpiąco z nutką podniecenia, przeczesując gąszcz włosów zasłaniających mu oczy do tyłu.
-Ty myślisz, że taka zabaweczka mnie przestraszy?
Współlokator pochłonięty niepewnością i strachem, co było po nim widać na pierwszy rzut oka, rzekł starając się być stanowczym:
-Zacznie, j...jak wbije ci ją w udo!
-A wbijesz?- odparł tonem jakby to było wyzwanie, unosząc jedną brew.
Zwróciwszy się w stronę szafy, zamyślił się lekko. Chce walczyć to będzie walczył.
Chrystian ściągnął z szyi naszyjnik z przywiązanym na nim kluczu. Przeszedł przez pokój, pogwizdując i kręcąc nim na palcu jak gdyby nigdy nic. Uśpił czujność nawet bojaźliwego Lau. Jednak nasz chłopiec miał cień wątpliwości, sądząc po dalszym śledzeniu wzrokiem. I słusznie. Klucz ze stukotem otworzył stare drzwi szafy, będącej skrytką na arsenał Chrystiana. Całe szczęście, owe drzwi zasłoniły widok który by sprawił, że posikałby się ze strachu. Wyciągnął po cichy pistolet 15 mm i tłumik do niego tak, by nie budzić jego małego skarbu.
Drzwi ponownie zamknął.
-Wbij się w to, cwaniaczku.- stoickim tonem mówił, wybierając cel na ciele Laurusia.
Zapadła długa cisza pełna zgrozy, cisza mogąca zaświadczyć o reszcie życia obydwojga. Wtem słabszy psychicznie odłożył swą broń na podłogę.
-Strzelaj. Śmiało. Wszystko jest lepsze od tego Piekła.
-Nazywasz mieszkanie ze mną Piekłem?- z lekka zniża cel -Piekło ma to do siebie, że jest jak mafia. Raz tam jesteś i już nie możesz wyjść.- luźniej trzyma pistolet, zaczyna się nieokrzesanie śmiać -Wygląda na to, że będziemy świetnymi współlokatorami.
Śmiech przeradza się powoli w psychopatyczne rżenie. Strzela na oślep, chybiając. Szybkim ruchem kopnął nóż z dala od chłopaczka.
-I każdy współlokator ma swoje zadanie. Moim jest dopilnować, byś Ty wykonał swoje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz