Chrystiana szczerze zaskoczyła nagła postawa
Laurence. Nie spodziewał się kontrataku ze strony typowego ludzkiego worka do
treningu. Zaśmiał się kpiąco z nutką podniecenia, przeczesując gąszcz włosów
zasłaniających mu oczy do tyłu.
-Ty myślisz, że taka zabaweczka mnie
przestraszy?
Współlokator pochłonięty niepewnością i
strachem, co było po nim widać na pierwszy rzut oka, rzekł starając się być
stanowczym:
-Zacznie, j...jak wbije ci ją w udo!
-A wbijesz?- odparł tonem jakby to było
wyzwanie, unosząc jedną brew.
Zwróciwszy się w stronę szafy, zamyślił się
lekko. Chce walczyć to będzie walczył.
Chrystian ściągnął z szyi naszyjnik z
przywiązanym na nim kluczu. Przeszedł przez pokój, pogwizdując i kręcąc nim na
palcu jak gdyby nigdy nic. Uśpił czujność nawet bojaźliwego Lau. Jednak nasz
chłopiec miał cień wątpliwości, sądząc po dalszym śledzeniu wzrokiem. I słusznie.
Klucz ze stukotem otworzył stare drzwi szafy, będącej skrytką na arsenał
Chrystiana. Całe szczęście, owe drzwi zasłoniły widok który by sprawił, że
posikałby się ze strachu. Wyciągnął po cichy pistolet 15 mm i tłumik do niego
tak, by nie budzić jego małego skarbu.
Drzwi ponownie zamknął.
-Wbij się w to, cwaniaczku.- stoickim tonem
mówił, wybierając cel na ciele Laurusia.
Zapadła długa cisza pełna zgrozy, cisza mogąca
zaświadczyć o reszcie życia obydwojga. Wtem słabszy psychicznie odłożył swą
broń na podłogę.
-Strzelaj. Śmiało. Wszystko jest lepsze od
tego Piekła.
-Nazywasz mieszkanie ze mną Piekłem?- z lekka
zniża cel -Piekło ma to do siebie, że jest jak mafia. Raz tam jesteś i już nie
możesz wyjść.- luźniej trzyma pistolet, zaczyna się nieokrzesanie śmiać
-Wygląda na to, że będziemy świetnymi współlokatorami.
Śmiech przeradza się powoli w psychopatyczne
rżenie. Strzela na oślep, chybiając. Szybkim ruchem kopnął nóż z dala od
chłopaczka.
-I każdy współlokator ma swoje zadanie. Moim
jest dopilnować, byś Ty wykonał swoje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz