Nie wiem do końca, czemu to zrobiłem, ale
pokazałem mu swój pokój. A dokładniej jego drzwi. Tak na wypadek. Jakby czegoś
potrzebował.
- To jest mój pokój - pokazałem na kawałek
drewna z czarnym numerkiem 79.
Już miałem się nawet pożegnać, gdy ten coś
powiedział.
- Mój pokój to siedem i odwrócona szóstka. -
Mruknął i oparł się o framugę.
Spojrzałem na niego zdziwiony, a ten tylko
potwierdził swoje słowa ukazując swój kluczyk. No nie no, pięknie. Król z celem. Ciekawie dobrana parka. Ciekawiej już
być nie mogło. Oczywiście nie w pełni negatywny sposób. Był w końcu dla
mnie miły i pomocny… Albo tylko udawał. Taka gra żeby uśpić moją czujność. Nie
to, że byłem czujny. Potrafiłem się zabić o własne nogi, a co dopiero pozwolić
komuś innemu na skrzywdzenie siebie. Niezależnie od tego czy psychicznie czy
fizycznie.
Ten nagle otworzył drzwi i puścił mnie
przodem. Szybko przypomniało mi się, że przyzwyczajony do zajmowania danego
pokoju samemu nie byłem gotowy na gości. Przeszedłem przez drzwi jak torpeda i
szybko skierowałem się do łóżka. Naciągnąłem pościel na swojego pluszaka - huskiego
bez jednego oczka - a stopą wsunąłem laptop pod łóżko. Miałem tylko nadzieję,
że nie zostawiłem nic dziwnego w łazience… I nie mowa tu o TEGO typu
przedmiotach. Jeśli o tym pomyśleliście.
Bardziej… Suszarki pełnej bielizny. Ale
nie. Ostatnio suszyłem wszystko w pralni, więc na pewno było ok. Porządek też
był. Nie lubiłem bałaganu. W zasadzie zwykle tylko moje łóżko było w stanie
chaosu. Lubiłem na nim spać, jeść, oglądać, uczyć się i no… Ten tego. Inne
rzeczy też na nim robić.
- Widzę, że już się wprowadziłeś - pokazałem
na jeszcze nierozpakowane walizki u spodu jego łóżka. - Ale jeszcze nie
rozpakowałeś. Jak chcesz to mogę ci z tym pomóc po obiedzie. No chyba, że
jesteś z tego typu osób, które wolą mieć wszystko w walizkach, to wtedy nie
chcę się narzucać. - Uniosłem dłonie na wysokość piersi w geście poddania się.
Ten jednak o dziwo się zgodził.
- No dobrze. W takim razie ja się szybko
umyję, a potem mogę cię zaprowadzić na stołówkę, jeśli jeszcze nie wiesz gdzie
jest. Pod wieczór też mogę ci pokazać pralnię. Ja zwykle pranie robię w piątki od
razu po lekcjach. Reszta zostawia to na sobotę lub niedzielę, więc potem jest
straszny tłok. Mogę robić też twoje pranie, bądź możemy je robić razem. Jak ci
wygodniej. - Wytłumaczyłem parę podstawowych rzeczy o dormitoriach. - A… Cisza
nocna o 22. Do tego czasu można słuchać muzyki i takie tam.
Po tych słowach wziąłem z szuflady czyste
ubrania i udałem się do łazienki. Upewniłem się jeszcze, że ten nie ma żadnych
pytań i wszedłem do łazienki. Po części z przyzwyczajenia, a po części z
zaufania nie zamknąłem łazienki na zamek. Rozebrałem się zaledwie i wszedłem
pod prysznic, gdzie powoli zacząłem moczyć swoje ciało, aby wmasować następnie
szampon we włosy, a mydło w moje przepełnione bliznami ciałko.
[To… Trochę jak zaproszenie. Więc… Jak coś to
pociągnąć za klamkę i patrzyć się na jego plecki. Mieć tylko nadzieję, że nie
będzie krzyczał.]
Mrau mrau, skorzystam kotku :* Albo i nie.. *myśli*
OdpowiedzUsuń