-Mephistophelesie- Poprawiłem go z spokojem, patrząc na niego z pogardą, jeszcze bardziej rozjuszony faktem że sięgam mu ledwo co do ramienia- A jeżeli w tej główce zamiast mózgu, jest galaretka owocowa, możesz zwracać się Faust... nie inaczej. Nie toleruje żadnych innych przezwisk.
-Eche- Mruknął zupełnie ignorując me słowa, szedł za mną jak cień który nie zrozumiał jeszcze że jest zbyt ciemno by miał prawo istnieć.Gdy zacząłem go ignorować po prostu przedzierając się przez budynek by wyjść na teren kampusu znudzony ponowił swą próbę zepsucia mi dnia, czy wszyscy tu byli namolnymi debilami, nie mogącymi dać spokoju nawet na drobną chwilę? Nie sądzę by moje wymagania były aż tak wielkie by stały się niespełnialne. Chciałem od tak czasami pozostać samemu w ułudnym świecie opowiadań i wierszy, tak to z pewnością bardziej intrygujące. Chociaż...gdy na niego zerknąłem wydawał się zupełnie inny niż osoba którą teraz przedstawiał zachowaniem.
- To gdzieee idziesz? W jakieś ciekawe miejsce może ? A może nad wodę? Jest tu może jakiś basen ? - Spojrzałem na niego, a potem na rozkład budynków i miejsc poza szkołą.
-Eche- Mruknął zupełnie ignorując me słowa, szedł za mną jak cień który nie zrozumiał jeszcze że jest zbyt ciemno by miał prawo istnieć.Gdy zacząłem go ignorować po prostu przedzierając się przez budynek by wyjść na teren kampusu znudzony ponowił swą próbę zepsucia mi dnia, czy wszyscy tu byli namolnymi debilami, nie mogącymi dać spokoju nawet na drobną chwilę? Nie sądzę by moje wymagania były aż tak wielkie by stały się niespełnialne. Chciałem od tak czasami pozostać samemu w ułudnym świecie opowiadań i wierszy, tak to z pewnością bardziej intrygujące. Chociaż...gdy na niego zerknąłem wydawał się zupełnie inny niż osoba którą teraz przedstawiał zachowaniem.
- To gdzieee idziesz? W jakieś ciekawe miejsce może ? A może nad wodę? Jest tu może jakiś basen ? - Spojrzałem na niego, a potem na rozkład budynków i miejsc poza szkołą.
-Nie ma... - i dzięki bogu... Dodałem w myślach, szukając na kartce budynku A - Właściwie to, idę teraz do biblioteki, lecz skoro tak jak mówiłeś, także jesteś nowy sądzę że nie możesz mi pomóc jej znaleźć. Mógłbym zawsze poszukać kogoś do pomocy a ciebie spławić bo jesteś aż nadto irytujący. Lecz lękam się spotkania kogoś kto nie tylko udaje tępego a jest tępy, biorąc pod uwagę wyzywające stroje niektórych z tych rozpieszczonych pokrak... spotkanie kogoś na poziomie pleśni jest zbyt prawdopodobne, dlatego o ile nadal tego chcesz, możesz mi towarzyszyć. Myślę że skacząc i odstawiając tu teatr odstraszysz każdą potencjalną osobę do podejścia- Wszystko to powiedziałem spokojnie i obojętnie, z początku spodziewałem się że chłopak odejdzie. Lecz ten tylko wzruszył ramionami, albo był odporny na wszelakie słowa...albo po prostu pomyliłem się i naprawdę był debilem. Jego brak inteligencji jednak nie wydawał mi się prawdopodobny, miał zbyt przenikliwe spojrzenie, zbyt rozumne by dodać go do kategorii umysłowej ameby. Każdy odgrywa swoją rolę, on odstawia komedię ja odstraszam ludzi...nieumiejętnie jak widać.Czyżby w takim razie był lepszym aktorem ode mnie ? Wizja aż nadto bolesna... lecz jak widać prawdziwa.
-Hm...lubisz bale ? - Zapytał nagle, wpatrując się w plakat na szklanych drzwiach budynku.Od razu stanąłem obok niego, ,,Bal zimowy 2015'' już miałem coś powiedzieć gdy zerknąłem na listę osób zapisanych.. ,, Mephistopheles Darnsk'' No oczywiście, a jakżeby inaczej? Świetny żart, może to ta sama osoba która podrzuciła mi do torby tę dziwną kartę? Czułem że nie ważne czego bym chciał, tak musi pozostać. Ironiczna zabawa, tylko kogo...Westchnąłem tylko wciąż zachowując spokój.- Lubisz czy nie? - Mruknął chłopak zniecierpliwiony i raczej znudzony moim zamyśleniem... przynajmniej nie wydawał się już tak nachalny jak na początku.
-Nie, to chyba oczywiste, takie ,,rozrywki '' to dla mnie bzdura i strata czasu. Wolałbym już chyba dzielić z tobą pokój niż uczestniczyć w tym wydarzeniu, ale uznajmy że tak ma być - Tak, dokładnie, tak ma być i koniec, nie dam się sprowokować tej tępej dzieciarni ich zabawami. Dlaczego tylko bal...jeszcze z losowym partnerem. Może chociaż trafi mi się ktoś ciekawy.
- Wo...jestem aż takim złem ostatecznym? Jeszcze mi się przykro od tego zrobi- Widząc jak znowu się szczerzy nic już nie dodając pchnąłem szklane drzwi, zaczynając poszukiwania biblioteki.Mimo że budynek zdawał się większy od internatu nie było to trudne, a przekraczając próg nie zawiodłem się. Księgozbiór był ogromny a cała biblioteka wydawała się stara mimo iż miała tylko sześć lat.Czułem się niemal jak w swoim żywiole zaś chłopak nie przejawiał już mojego zainteresowania, patrzył na to wszystko z chwilowym znudzeniem lecz zaraz po tym na jego ustach igrał uśmieszek.A on zaczął zadawać pytania czego teraz będziemy szukać.Zgrozo...skąd się tacy ludzie biorą?
~Lucas? Siedziałam nad tym do szóstej, dziękuj :l...~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz