30 listopada 2015

Bal Zimowy 2015 (Chrystian)


Już zapowiada się ciekawie. Nawet jak na złość osoba za didżejką puściła jakiś powolny kawałek, muzyka do umierania. Idealnie, tak, akurat o to się prosił. Był tego świadomy, przychodząc tu na bal. Westchnął. Taniec nie był ulubionym zajęciem w jego rodzinie, tym zwłaszcza facet z facetem lub kobieta z kobietą. Ale czego oczy matki na widzą, tego jej dupie nie użali...
-Tylko ten jeden taniec.- odparł lakonicznie, a chłopak w masce motylka wydawał mu się zaskoczony, że takie coś jak on potrafiło mówić.
Wstał i przyjął gest... Umpa Lumpy, bo tak śmiał zwać ludzi niższych od niego.
Położył jego dłoń na swoim ramieniu po czym objął go w talii. Ujął jego dłoń w swojej. Powoli prowadził, prowadził, póki nie odkrył tanecznego talentu partnera. Syknął.
-Przepraszam.- powiedział ze skruchą.
-Zapamiętaj jedną ważną zasadę. W tańcu nigdy nie wolno przekraczać strefy tanecznej partnera. Zrozumiano?
Chłopaczyna przytaknął na tak. Co nie znaczy, że wyciągnął z tego lekcję. Pod koniec piosenki potknął się o własne nogi. Chrystian przytknął palce tam, gdzie rzekomo miał skroń.
-Miło się tańczyło.- rzekł przez ramię, idąc tam gdzie natura wzywa.
*Jakiś czas później.*
Wracając na salę, odkrył jak wiele osób zdążyło ubyć. Nawet nieznajomego z którym miał przyjemność przetańczyć dziewiczy taniec. Więc wrócił do pierwszego stolika. Szczerze? Spodziewał się czegoś więcej, jakiejś pijackiej bijatyki czy coś. A tu "Zakaz alkoholu". Impreza bez alkoholu i takie są skutki.

<Lau? Micki?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz