18 października 2015

Od Saiy'i

Ta szkoła była dziwnym miejscem, ale z drugiej strony która placówka edukacyjna nim nie jest? Dziewczyna stała przed budynkiem i przez moment wpatrywała się w niebo. Pogoda była dość przyjemna, nawet czasem zza chmur przebijało się słońce. Kolejny dzień, kolejna godzina, kolejna minuta, kolejna sekunda... Brak jakichkolwiek zmian w jej życiu. To wszystko jest przytłaczające, a co za tym wszystkim idzie nie widzi sensu w swoim istnieniu. Jednak przedstawienie musi trwać i trzeba dotrzeć do końca. Wolnym krokiem ruszyła przed siebie, aby po chwili wejść do szkoły. Idąc z delikatnym uśmiechem przez korytarze słyszała mnóstwo głosów. Raz grupa chłopaków, którzy rozmawiali o typowo męskich sprawach, a następnym razem grupka dziewczyn. Jak zwykle obgadywały różnych ludzi. Możliwe, że słyszała coś o sobie, jednak szybko puściła to mimo uszu. Trzeba przyznać, iż niesamowicie irytowały ją takie cholerne dziewuchy. Gdyby tylko mogła udekorowałaby ściany ich wnętrznościami, a wypatroszone zwłoki ułożyłaby na każdym piętrze. Jednakże, nie ma aktualnie ważnego powodu, aby to zrobić. Jeszcze. Mogą gadać co tylko chcą.
- Przepraszam... mogłabyś powiedzieć mi gdzie jest ta klasa? Proszę?
Spytała jakaś mniejsza od niej dziewczyna. Tym samym wyrwała ją z myśli. Rzeczywiście wyglądała na zagubioną.
-Tak.
Odparła przyjaźnie uśmiechnięta Saiya. Jej głos był łagodny, bo nie chciała spłoszyć szatynki. Gdy prowadziła ją do odpowiedniej klasy mniejsza dziewczyna trochę za bardzo się rozgadała. Mówiła o różnych nieistotnych rzeczach dla Aizawy, lecz mimo tego udawała, że ją uważnie słucha. Czasem nawet przytakiwała jej głową. Kiedy doszły do końca ich wędrówki szatynka podziękowała i odeszła. Dziewczyna ruszyła przed siebie, ale w tej części szkoły było zadziwiająco cicho. Nawet zabrakło ludzi. To jest dość niepokojące, lecz czego się obawiać w szkole? Pierwsza myśl to na pewno nie śmierci. Jakież to błędne rozumowanie. Zawsze i w każdym miejscu można zostać zabitym. Wyjęła z kieszeni telefon i zaczęła coś czytać, ale nagle po chwili coś rozpędzonego uderzyło w nią. Nie była to mała siła uderzenia, więc dziewczyna znalazła się na ziemi. Przez chwilę nie mogła się połapać co się stało, bo była lekko oszołomiona. Spojrzeniem odszukała komórkę, która leżała niedaleko niej. Podniosła się do pozycji siedzącej i masując dłonią głowę, spojrzała na ekran telefonu. Zacisnęła mocno zęby. Swą karę powinni dostać też ci, którzy są tak nieuprzejmi. Zabicie ich byłoby dla nich zbawieniem, więc należałoby urozmaicić ich cierpienie. Obedrzeć ze skóry, a potem odrywać ich mięso i ścięgna od kości... Usłyszała jakieś kroki. Ktoś nachodził. Z której strony? Musi być gotowa. Nawet jeśli będzie bez szans, musi walczyć przy pomocy motylka w kieszeni. Następnym razem ten kto się z nią zderzy może mieć w dłoniach nożyczki lub nóż. Wtedy byłoby ciekawie, lecz brakuje jej czegoś. Nie jest to rzecz. Czuje pustkę, której nie może niczym zapełnić. Kiedy? Kiedy ta pustka przestanie istnieć? Nie potrafi o tym długo myśleć, bo nachodzą ją wizje z przeszłości. Znajdzie to. Znajdzie swoje wybawienie. Może nie teraz, ale przeczuwa, iż ten czas nadchodzi coraz szybciej. Nie może. Nie chce z tym walczyć. Na razie musi skupić się na nadchodzącym człowieku. Nie zmieniła swej pozycji, a beret leżał trochę dalej od niej.

< Ktoś? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz