Oczywiste, że
Rui żartował z wzięciem blondyna pod rękę, co udawał by wyglądało na poważnie.
Dopiero, gdy minęli dormitorium i zniknęli z pola widzenia niektórych
uczniów chwycił go pewnie za dłoń stwierdzając, że nie ma za wiele do
stracenia. Nawet jeśli, był gotów na wszystko, choć Lars zdawał się wielką,
niepewną zagadką, z której ciężko było cokolwiek wyczytać. Portugalczyka to nie
zniechęcało, wręcz przeciwnie, gotów był męczyć tego chłopaka, byleby wydobyć z
niego iskrę informacji, cokolwiek. Znajdowali się zaledwie w połowie
drogi do restauracji, do której Jeff (jego ksywka, zapomniałam o jej istnieniu)
zabierał właściwie blondyna.
-Huh...
zaangażowałeś się? - podniósł brew rozbawiony Niemiec.
Brunet zaś uśmiechnął
się w odpowiedzi, unosząc w nim tylko jeden kącik ust przez co można było
zauważyć dołeczek. Tak samo zrobił z brwiami, jedna powędrowała do góry, a
drugą lekko ściągnął w dół mrużąc oko. -Masz szczęście że złapałeś mnie za
rękę poza terenem szkoły, inaczej musiałbym ci przyjebać- dorzucił szczerze
błękitnooki. Rui na chwilę zaszczycił go swoim wzrokiem przyglądając mu się
przez moment, spodobała mu się ta odpowiedź i to jak sobie ją wyobraził. Może
miałby wtedy złamany nos? Ciekawe, jednak wolał nie prowokować głupio swojego
kolegi z klasy, pewno nadarzą się ku temu okazje, nawet kłótnia by się
przekonać.
- Oboje raczej
nie chcemy durnych plotek, ani prześmiewek - zauważył odpowiadając dokładnie
pod lokalem, gdzie się zatrzymał. Otworzył drzwi i wpuścił przodem Larsa, który
rozglądnął się po sali i rzucił "raczej byś chciał takich plotek" na
co wyższy skrzywił się nieznacznie. Nie, nie chciał. Nienawidził ludzi, nie
widział sensu by ktokolwiek się interesował jego życiem i w nie ingerował, tym
bardziej, że potrafił być oschły dla rówieśników. Wiadomo, istniały wyjątki,
jeden tuż obok, choć sam pewny stu procentowo nie był czy ten nim jest.
Restauracja, w której się znaleźli była przyjemna dla oka i zadbana, pomalowana
w dosyć ciepłych kolorach, jedynie w loży Vip-ów dominowały zimne, jednak było
to całkiem osobne pomieszczenie, zamykane na klucz. Cenili sobie spokój jak
widać.
- To gdzie
chcesz usiąść ? - spytał Jeff, praktycznie cała sala świeciła pustką, jedynie
dwa stoliki były pozajmowane przez pary. Blondyn wywrócił oczami i
wygonił go po alkohol, dokładniej po whisky z lodem, zapewniając, że wybierze
miejsce. Rui więc podszedł do baru, za którym stał jego dobry znajomy, wziął to
co zapragnął Lars, a sobie wybrał białego Rosjanina, tak dla spróbowania.
Odnalazł Niemca wzrokiem, udał się do niego i podał mu jego trunek, siadając
naprzeciw.
- Serio ci
sprzedali...- powiedział lekko kpiącym tonem.- Twój znajomek? - spytał
wskazując ruchem głowy na chłopaka stojącego za ladą. Portugalczyk rzucił tylko
krótkie "taa", zatapiając usta w swoim drinku. Błękitnooki również
zaczął wypijać to co dostał. Burknął coś w by brunet opowiedział o sobie,
jednak ten nie był zbytnio zadowolony. Nie uważał się w sumie za jakiegoś
interesującego, w końcu za namową, a raczej słowami z ust blondyna: " nie
baw się w nieprzystępną dziewczynę" zmusił się do odpowiedzi. Z niechęcią
powiedział, że ma tarantule, gra na gitarze, coś śpiewa i szkicuje. No i, że
jego matka jest Portugalką, a ojciec Amerykaninem. Rozmawiał z nim chwile, aż
Lars spytał czy często umawia się z facetami, którzy go obrażają. Rui widać
nawet tu potrafił zachować obojętność, bo szczerze, prosto z mostu odparł, że
ten jest jedynym, którym się interesuje i normalnie nie umawia się z takimi
facetami. Niemca nawet rozbawiły słowa Jeffa, że jest zbyt uparty by sobie go
odpuścić, choć sam mówił mu by lepiej to zrobił. Jedzenia jednak nie udało się
zamówić, z prostego powodu. Wyższy po prostu nie wiedział co wybrać z listy i
palnął najprostszy posiłek "gyros", nie wiedział co też drugi może
jeść, a co nie. Nie przejął się nawet słowami o jego słabym guście kulinarnym,
za krótko go znał i nie miał zielonego pojęcia, chociaż jakiekolwiek co ten by
chętnie zjadł, a że zrezygnował... mówi się trudno. Może był wegetarianinem,
może miał alergię na pomidory? Trochę źle to rozegrał, ale na ratunek przyszedł
alkohol, Lars wypił dobre sześć szklanek whiskey na pusty żołądek, przez co
dość szybko się upił. Brunet wypił dodatkowo jednego shot'a, po swoim
drinku, nie chciał powtórki, a raczej tego co zrobił z Kaito. Wziął sobie
ostatnie zachowanie do serca i pilnował się jak nigdy, tym bardziej, że miał
chłopaka, który go pociągał w zasięgu ręki. Widząc swojego kompana w stanie
upojenia, postanowił, że czas najwyższy już wracać do ich lokum. Wypłacił
koledze należną sumę z napiwkiem i poszedł do dormitorium, pomagając
Larsowi iść prosto. Portugalczyk miał wrażenie, że niższy zrobił się jakoś
dziwnie "potulny", ale wiadomo co alkohol robi z człowiekiem, sam
odczuwał skutki chociaż za wiele nie wypił. Blondyn pozwolił sobie nawet wsunąć
dłoń w tylną kieszeń szarookiego (zmieniam kolorki), nie zaprotestował,
jednak zatrzymał się po chwili zwanej dziesięcioma minutami. Stali już pod
pokojem Niemca.
- Czemu stoimy
?- mruknął niepocieszony Lars.
- Jesteśmy już
pod twoim pokojem. Gdzie masz klucze?- spytał Jeff patrząc na nawalonego
kolegę, który zmarszczył brwi odpowiadając mu pytaniem na pytaniem:"skąd
mam wiedzieć?'. Westchnął tylko i przeszukał kieszenie błękitnookiego, ucieszył
się gdy znalazł je w jego lewej, przedniej kieszeni spodni (?). Otworzył drzwi
od pokoju i wprowadził blondyna, położył go na łóżku.
- Dobranoc
Lars - mruknął cicho, odważył się nawet pocałować chłopaka w usta. Chyba
dlatego, że ten był pijany i zdawał mu się być niewinny.., bądź przez to, że
sam wcześniej wypił i procenty zrobiły swoje. Może wierzył, że Niemiec raczej
nie będzie tego pamiętać i wyjdzie z tym na czysto. Szczerze, sam nie wiedział
co myśli, odsunął się w końcu od ust drugiego i ruszył do drzwi nie chcąc by
doszło do czegoś więcej, nie, że nie chciał. Wolał by ten był świadomy, ale to
dopiero, gdy go lepiej pozna, póki co to nie był ten moment na który Rui
czekał. Jednakże nie dotarł do drzwi, blondyn złapał szarookiego i przyciągnął
do siebie całując. Zaskoczony nie odsunął się czując te kuszące wargi na
swoich, nie protestował nawet gdy ten wsunął język, jednak nie pozwalał się w
tym zdominować i przejął inicjatywę.
<? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz